Kochają góry ale ludzi nienawidzą


Mój blog zawiera już 380 postów i w zasadzie przeważa w nim optymizm i dobry humor. Zdarza się jednak, że i ja muszę trochę ponarzekać, tylko że w tym przypadku będę narzekać na narzekaczy😉.
Jak wiecie, jestem dość aktywnym fejsbukowiczem i udzielam się w różnych grupach. Kilka z nich nawet prowadzę, a niektóre nawet z dość wielkim powodzeniem. Zawsze byłem zwolennikiem kulturalnej konwersacji i już w czasach czatowania "zmuszałem" użytkowników do przestrzegania Czatykiety. Czatykieta to wbrew pozorom nie tylko zasady dotyczące czata ale ogólnie konwersacji na forach czy portalach społecznościowych. Koniecznie przeczytajcie, jeśli nie jesteście pewni, że robicie wszystko tak jak się "należy"😉.
Nie omijając innych grup dość często odwiedzam te z górską tematyką i zauważam, że tu chyba najczęściej spotykam hejt. Chyba nigdzie indziej nie spotkałem tylu marudów, którym nie pasuje to lub owo. Ludzie serio mają problem, czepiają się dosłownie wszystkiego. Oto kilka z nich:
Zaliczać szczyty czy zdobywać?
Burzliwa dyskusja zaczęła się pod postem pewnych dziewczyn, które napisały, że szczyt zaliczony.
Może to czytaliście i widzieliście ilu specjalistów od polskiego języka się znalazło twierdzących, że to nie po polsku. Jeden dosłownie napisał, że "zaliczyć można pifffko". I kto tu nie umie polskiego?! Nawet jeśli to było specjalnie to za bardzo nie zabłysnął.
Według mnie można śmiało szczyty zdobywać jak też zaliczać albo nawet osiągać. Wszystko zależy od kontekstu. Na przykład ja szczyty wliczam do swojego przedsięwzięcia T50 więc co robię? Zaliczam. 🤔aczkolwiek również zdobywam. Normalnie muszę zapytać wujka w goglach o synonimy tych słów. Wiecie co on na to? Nie wiecie? To sobie sprawdźcie. Ja wiem i nadal twierdzę, że w przypadku gór wszystkie formy są poprawne. Oczywiście możecie ze mną dyskutować😉.
W góry pieszo czy na rowerze?
Jak nie krytyka e-bajków to ogólnie rowerzystów w górach, gdzie twierdzą, że góry należą do pieszych turystów. Na przykład w grupie Górozbieraczy spotkałem się z twierdzeniem, że ci którzy zbierają punkty na rowerze oszukują, bo z rowerem łatwiej.
Tylko ktoś kto nigdy nie pokonywał ciężko dostępnych tras z rowerem na plecach czy na ramieniu może opowiadać takie bzdury. Pomijając fakt mojej kondycji, która przeminęła z wiatrem (czytaj z wiekiem albo wagą 😉), niejednokrotnie mogliście się przekonać czytając moje opowieści, że piesi mnie wyprzedzali, kiedy byłem zmuszony wnosić albo pchać rower. Potem w innych miejscach znów ich doganiałem nierzadko po "milimetrach". Jeśli czytaliście np mój poprzedni post, to wiecie, że z rowerem to by było zupełnie nie możliwe do wykonania.
E-bike to nie rower!
Niektórzy czytając te ciągłe narzekania porzucają grupy albo nawet całego fejsbuka ponieważ nie znoszą tego psychicznie. Ja byłem zawsze odporny na tego typu rzeczy aczkolwiek też mi się zdarza wybuchnąć. No bo jak się nie wściekać, kiedy osoba osądzająca, nawet nie zna osoby, a już wcale powodów do takiego czy innego rodzaju aktywności. Weźcie np mój przypadek:
Nadal niewiele się zmieniło pod względem ilości godzin, które spędzam w pracy, często to 240-250h/miesiąc. Znacie moją zmianę gdzie wstaję o 3:20 i kończę o 13. Niedawno postanowiłem wykorzystać ładny dzień i po zjedzeniu obiadu wyruszyłem zdobywać szczyty. Padnięty jak kawka wróciłem wieczorem po 41... chciałem napisać napedałowanych kilometrów ale dość często pchanych z wielkim trudem w zaroślach albo innych pokrzywach. Zmęczony ale dumny z siebie mając świadomość, że wstawanie kolejnego dnia o 3:45 na zmianę trwającą do godziny 19 wiele odpoczynku nie przyniesie.
Tak sobie myślę, że ci narzekacze byliby skłonni krytykować gościa na specjalnie "zmodyfikowanym rowerze" po to aby pokonać jakąś trasę czy zdobywając szczyt ale z jakiegoś powodu nie chodzi. Bo przecież góry należą do pieszych! To same dotyczy posiadaczy e-bajków. Skąd wiedzą jaki był powód zakupienia takiego sprzętu?
Mapa papierowa, nie elektroniczna!
Kolejną krytyką od "prawdziwych" górołazów spotkali ludzie używający aplikacji w smartfonach takich jak mapy.cz czy inne urozmaicające wycieczki gadżety, gdzie twierdzą, że nic nie zastąpi papierowej mapy.


Guzik prawda (jak mawiała moja mama😉)! W niedawnych postach wspomniałem o tym, że gdyby nie aplikacja to nie znalazłbym kilku miejsc, które być może są zaznaczone na tych papierowych ale bez ustalenia lokalizacji są nie do odnalezienia. No weźcie na przykład Malchor, albo Mionší.
Kolorowe kamyczki to śmieci.
Na pewno niejednokrotnie spotkaliście na swojej drodze kolorowe kamyczki. Według mnie bardzo sympatyczny zwyczaj ale są tacy, którzy twierdzą, że to nienaturalne. Zgoda, że przyroda sama od siebie jest bardzo kolorowa ale powiedzcie co w tym jest złego?


Kamyczki uważają za śmieci ale czy zbierają napotkane śmieci w postaci papierków itp pozostawione przez innych turystów?! Wierzę, wręcz jestem przekonany, że sporo osób to robi, ale ci najwięksi narzekacze powiedzą: Dlaczego miałbym to robić za kogoś kto ma za to zapłacone?
Ktoś w komentarzu napisał, najprawdopodobniej ironicznie, że skoro pomalowane kamyczki nie mają co robić w przyrodzie to i nie powinno być ani takich malunków😀.


No, sami powiedzcie, jaka jest w tym różnica?😉
Brak szacunku do gór.
W większości tych krytykujących komentarzy padało oskarżenie, że ludzie którzy tak robią nie szanują gór. Tak się zastanawiam, czy ten człowiek przypadkiem nie zapomniał o szanowaniu ludzi? Ktoś kiedyś powiedział, że w górach jest bliżej Boga, idąc za tym tokiem myślenia można powiedzieć, że przyroda ma zbliżać ludzi.

Ludzie złoci! Proszę was, jak znów pójdziecie w góry weźcie głęboki oddech ponieważ te śmieci w waszej głowie potrzebują większych porządków niż się wam wydaje! Zanim zaczniecie kogoś krytykować i ganić, go to policzcie najpierw do dziesięciu i zastanówcie się czy to możliwe aby można było kochać góry ale ludzi nienawidzić?
Przesadzam? Nie sądzę. Marudzę? Owszem😉 ale zarazem chcę podziękować tym normalnym, żyjącym w zgodzie z naturą, że nie zapominają kochać ludzi. To dzięki wam mam tyle energii i motywacji na kolejne górskie wyprawy. Też policzyłem do dziesięciu zanim wylałem te swoje żale. Post leżał w konceptach prawie 3 tygodnie, wziąłem głęboki oddech ale czy pomogło? Być może swoim postem właśnie pokazałem, że wcale nie jestem lepszy od tych, którzy ciągle krytykują🤔. Mam nadzieję, że nie, ponieważ zamiarem było pokazać druga stronę medalu😉. Jakby co, dajcie znać, co o tym sądzicie.

0 Komentarze