Od najmłodszych lat mieliśmy swoje marzenia i to najróżniejszych rozmiarów, ale z przypływem lat uświadamiamy sobie, że to tylko dziecięca wyobraźnia.
Na swoim przykładzie chciałbym pokazać, że to wcale nie musi być prawda. Jak wiecie, głównym tematem bloga są moje wyprawy rowerowe i że od najmłodszych lat napedałowałem sporo kilometrów.
Drugą moją pasją były góry, którymi zaraził mnie instruktor zawodu. Z różnych względów nie często miałem okazję pokonywać szczyty, ale moja miłość do nich "wymusiła" na mnie stwierdzenie: "muszę sobie znaleźć żonę z gór". Stosunkowo niedawno połączyłem tę pasję kupując rower górski. Już tu widać, że marzenie się potrafi spełnić, ale kto powiedział, że tylko jedno😉.
Od dzieciństwa moim marzeniem było zostać kierowcą autobusu, to jeszcze za czasów, kiedy jeździły stare Jelcze w specyficznym zaokrąglonym kształcie. Jako dziecko mówiłem na nie (nie wiem dlaczego) "tromba bomba".
Kończąc podstawówkę chciałem iść do szkoły by nauczyć się zawodu automechanika i być kierowcą, ale zostało mi to wyperswadowane przez starsze pokolenie. Do dziś w pewnym sensie żałuję, że pozwoliłem na zdecydowanie innym osobom, ale cóż, miałem zaledwie 14 lat.
Mechanikiem samochodowym nie jestem, ale większość "napraw" w swoich samochodach robiłem sam. Wyuczony zawód i inne umiejętności też przez wiele lat dawały mi wiele satysfakcji, ale całkiem niedawno pod wpływem jakichś impulsów postanowiłem zrobić krok, by spełnić swoje marzenie z dzieciństwa, kiedy to siadając na krześle bawiłem się w jazdę autobusem, a kierownicą był duży drewniany taboret. Moja o rok młodsza siostra też niejednokrotnie musiała w tym uczestniczyć jako pasażer.
Przysłowie, że każdy jest kowalem swojego szczęścia ma wielkie znaczenie. Marzenia same się nie spełnią, trzeba im pomóc. Mam to "małe" szczęście, że zaoszczędziłem jakąś sumkę, z której mogłem wziąć, zaczynając (w lutym) od prawa jazdy kat.C. Z dumą mogę się pochwalić, że zdałem na piątkę z plusem (za czasów mojej młodości nie było szóstki), ale porządnie się do tego przygotowywałem, co i tak nie pozbawiło mnie niesamowitego stresu. Miałem obawy z ustnego egzaminu dotyczącego mechaniki. Po pierwsze w języku czeskim, a po drugie techniczne definicje czy opisy, z którymi niewiele miałem wcześniej do czynienia.
Przeszedł czas na kategorię D.
Kolejnych kilka dni stresów z tych samych powodów co przy kat. C, a poza tym miałem dziwne odczucia, że autobusem nie idzie mi tak dobrze jak ciężarówką.
Mimo to znowu zdałem za pierwszym razem.
Następny egzamin to 80 pytań testu po kursie dającym uprawniania zawodowe. I tym razem sukces osiągnięty, niezupełnie bez błędu jak dotąd, ale dość dobrze. Do tego egzaminu podchodziłem już bez stresu aczkolwiek nie bez przygotowania.
Czy spełnione marzenie będzie tym co przyniesie mi satysfakcję zawodową, nie wiem, zapytajcie mnie za jakiś czas. Jedno jest pewne, podchodzę do tego z pełną świadomością faktu, że będę miał zupełnie inne godziny pracy niż dotąd, najprawdopodobniej mniejszą pensję i okaże się czy mnóstwo ludzi nie da mi większego stresu niż w poprzedniej pracy.
Już dawno jakiś mądry człowiek powiedział, że wielkim plusem, czy też sukcesem jest robić to co się lubi. Ku zdziwieniu wielu osób stwierdziłem również, że pieniądze to nie wszystko, że bardziej od większej wypłaty zależy mi na życiu w zdrowiu, a kontynuując długoletnią pracę fizyczną nie zapowiadało by się zupełnie zdrowo.
No to w drogę. Jutro zaczynam nowy rozdział w moim życiu.
Kto wie czy nie powstaną posty o tytule: Dzień z życia kierowcy autobusu.
Życzcie mi szerokości😉 bo autobus po pierwsze długi ale też szeroki. Miejcie to na uwadze, kiedy będziecie taki mijać, może to będę prawie ja i będzie mi miło, kiedy nie będę musiał wybierać w drzewo czy w wasz samochód.
kategoria bloga: Toni napisał
8 Komentarze
Z całego serca gratuluję i życzę szerokiej drogi, mądrych kierowców i ciekawych przygód. Ps. Zawsze podziwiałam tych, którzy się nie poddają i realizują swoje marzenia. Mnie się zdarza wciąż z nich rezygnować.
OdpowiedzUsuńGratulacje, :)
OdpowiedzUsuńToni gratuluję wytrwałości w drodze do celu, a raczej do marzenia. Cudownie jest o czymś marzyć i cieszyć się, że się ono spełniło.
OdpowiedzUsuńTak, marzenia się spełniają! I to jest ich najlepsza część :) Gratulacje!!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, świetnie, bardzo dobrze 6+....:), a poważnie to gratuluję i podziwiam. Życzę bezpiecznej pracy i ogromnej satysfakcji. Pozdrawiam..:)
OdpowiedzUsuńSuper wiadomość. Ja też spełniam swoje marzenia z dzieciństwa :) Powodzenia - na pewno wszystko będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agnieszka z Radomia
Szerokości, przyczepności i miłych pasażerów Toni :D Asia
OdpowiedzUsuńGratuluję Braciszku i życzę Ci zadowolenia z nowej pracy. Bardzo się cieszę, że spełniłeś kolejne swoje marzenie:)
OdpowiedzUsuńTwój komentarz jest dla mnie bardzo ważny. Dziękuję.