Co mam do powiedzenia na temat mojego gotowania


Co mam do powiedzenia na temat mojego gotowania to w zasadzie post wyjaśniający kategorię Toni gotuje.
Kiedy zacząłem prowadzić bloga Toni gotuje miało swój osobny adres a tam bardzo długo w nagłówku mojego kulinarnego bloga widniał ten napis:
Powszechnie znanym jest fakt, że najlepszymi kucharzami byliby mężczyźni, gdyby wykorzystywali swój talent.
I ja gotuję rzadko, dlatego przepisów nie ma za wiele.
Moja specjalność to kuchnia wegetariańska.
Zdecydowanie się z nim utożsamiam. Niedawno napisałem skąd się wziął pomysł na bloga i właściwie  już tam można się dowiedzieć gdzie pojawił się pomysł na "Toni Gotuje".
Zaczęło się od strony, którą prowadziłem, a tam wśród innych tematów było właśnie chwalenie się swoimi kulinarnymi eksperymentami. Strona "padła", ja poszukiwałem miejsca na swoją pasję do pisania gdzie mógłbym kontynuować opisywanie przygód rowerowych, następnie tych w kuchni.
A zaczęło się od żurku, który "chodził za mną" od dawna.
Jak się później okazało sprawdziło się powiedzenie: Apetyt rośnie w miarę jedzenia. W moim przypadku, apetyt rósł w miarę gotowania wraz z wszystkimi udanymi eksperymentami. Nie da się ukryć: przeważająca większość moich przygód w kuchni okazała się powodzeniem."Toni gotuje" przeszło przez zmiany jak wyglądu tak zmiany adresu, kiedy z odrębnych blogów stworzyłem jeden. Powodem był fakt, że moje przepisy przestawały być typowymi przepisami ponieważ zacząłem się rozpisywać często zbaczając od głównego tematu. Nikogo to pewnie nie zdziwiło znając mnie i moje skłonności do gadulstwa😀.
Gotuję sam i przepisy wymyślam sam. Podglądam jedynie internety w celu znalezienia odpowiedniej kombinacji przypraw i ziół.
Z samą inspiracją do tworzenia konkretnego dania bywa różnie. Reklama w TV, odwiedzona restauracja albo zgodnie z moim twierdzeniem i przekonaniem: Organizm sam mi podpowie co potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania.
Niektóre kobiety by były może skłonne stwierdzić, że mężczyzna w kuchni to musi być katastrofa pod względem pozostawionego bałaganu. Być może na pierwszy rzut oka jest bałagan i mnóstwo powyciąganych garnków, łyżek, łyżeczek, mieszadełek, talerzy i talerzyków... ale faktem jest, że porządek zawsze zrobię zaraz po ugotowaniu albo jeszcze w jego trakcie. Postaram się, o ile nie zapomnę😉 zrobić zdjęcie kuchni zanim zabiorę się za jej sprzątanie.

Zapewne jak każdy i ja mam swoje ulubione dania czy potrawy. Właściwie dlatego zacząłem opisywać swoje przepisy abym mógł do nich zerknąć, kiedy przyjdzie mi smak na coś dobrego i sprawdzonego albo nie ma pomysłu na nowe danie. Do tych często powtarzanych należą fasolka po bretońsku, wspomniany żurek albo placki ziemniaczane, które podobno robię najlepsze - mówi żona😀.

Wśród ulubionych głównych składników zdecydowanie należą: soczewica, cieciorka, pieczarki, fasola i uwielbiane przeze mnie pomidory w jakiejkolwiek postaci. Najczęstszym dodatkiem, o ile nie niezastąpionym, jest chilli oraz czosnek. Ponadto kładę duży nacisk na zioła. Bez nich jedzenie ma zupełnie inny smak. Z najbardziej ulubionych są chyba imbir, kolendra, obowiązkowo majeranek czy bazylia, oregano. Nie moge również zapomnieć o rozmarynie albo o lubczyku.

Jak można zauważyć, większość z moich przepisów to przepisy zapiekane w piekarniku. Ktoś mógłby zacząć krytykować ten sposób, ale trzeba zauważyć, że chociaż nazywam to zapiekaniem, to niekoniecznie, zapiekanie to jest. Raz nawet jedna koleżanka kucharka skrytykowała właśnie nazwę zapiekanie, po tym jak widziała, że danie jest dość "mokre". Powodem jest, że nie lubię zbytnio suchych dań. Moje zapiekanie wygląda tak, że wkładam zawartość do misy z pokrywką, a w tym momencie ciągle się to dusi "we własnym sosie".
Innymi przepisami są specjały z Czech, albo kilka z przepisów mojej siostry, które kiedyś obiecałem jej, że opublikuję.
Nieodłącznie głównym tematem mojego gotowania jest wegetarianizm. Chociaż na to nie wyglądam (trochę kilogramów za dużo😉) to wegetarianinem już jestem od 1991 roku. Lata zafascynowania, kiedy to przekonywałem wszystkich, że tak się powinno już dawno minęły, ale wegetarianinem zostanę już chyba do końca życia.
Zdecydowanie ale też nigdzie nie twierdzę, że jestem fanatykiem i wzorem zdrowego odżywiania i chociaż mięsa nie jadam w 100% to czasami zdarza mi się zjeść coś "niezdrowego". Ponadto jestem smakoszem i ciągle bym coś jadł i dlatego wyglądam jak wyglądam😀. Na podstawie tego długoletniego stażu właśnie twierdzę powyżej, że organizm sam podpowie na co ma "ochotę". Utwierdzam się w przekonaniu, że pomimo pewnych komplikacji zdrowotnych jakiś czas temu, mam bardzo dobre wyniki badań.

0 Komentarze