Pozytywnie negatywny czy negatywnie pozytywny?


Zaczęło to w marcu, aczkolwiek trwa to już tak długo, że nie jestem pewien.
Na początku byłem na to nastawiony negatywnie nie przyjmując do wiadomości, że może być jakiś wirus. Twierdziłem, że to ściema tylko po to żeby sparaliżować strachem ludzi, ponieważ twierdzę, że ludźmi żyjącymi w strachu lepiej się manipuluje. Jedno jest pewne. Ktoś chciał dokładnie to co się stało. Poróżnić ludzi, zasiać im zwątpienie. Zrobić taki mętlik w głowach, że już nigdy nie odróżnimy prawdę od kłamstwa, a co najgorsze przestaniemy wierzyć ludziom z naszego otoczenia. Mało tego, przestaniemy wierzyć samym sobie.
Mój post ale nie będzie o polityce, to tylko tak na wstęp.
Dlaczego więc o tym piszę? Przede wszystkim dlatego, że jestem już tym covidem zmęczony i potrzebuję z siebie wylać ten żal, być może złość czy po prostu wygadać się. Długo się zastanawiałem czy w ogóle o tym pisać a jeśli tak to o czym konkretnie.
Już nawet nie przeszkadza mi fakt, że wszędzie w mediach tego pełno. Nie żebym się przyzwyczaił, po prostu uodporniłem się albo raczej znalazłem wyjście. Przestałem oglądać wiadomości chyba już 3 miesiące nie oglądam. Bo po co jak i tak nic innego jak covid nie usłyszę.
Już na samym początku pojawił się dowcip:
Włączam TV - premier, włączam radio - premier, otwieram Facebook - też premier.
Normalnie boję się włączyć porno!
🤣Różnych dowcipów pojawiało się multum. Jakiś czas się z nich nawet śmiałem. Ba, sam je opowiadałem. Ale jak to mówią: "Co za dużo tego nawet świnia nie chce".
Wiadomości nie oglądam. Radio słucham w pracy ze względu na moje zamiłowanie do muzyki. Posty na fb czytam wybiórczo. Jedynym zdaniem stwierdzam, że da się to segregować.
To co mnie najwięcej męczy to ludzie z ciągłymi teoriami spiskowymi. Gdyby to chociaż miało ręce i nogi, ale te teorie są tak samo wyssane z palca jak te wszystkie obostrzenia.
Często dla podparcia swojego zdania posługują się "sprawdzonymi źródłami" informacji. Przynajmniej tak im się wydaje, ponieważ w 99% tego co widzę to są niesamowite bzdury. A linki do tych "wiarygodnych" stron często mówią same za siebie. Jesteśmy w większości przyzwyczajeni do tego, że media i politycy kłamią. Tylko, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że swoimi skopiowanymi od kogoś informacjami zniżają się zupełnie do tego samego poziomu co politycy i media.
Jak już napisałem. Na początku zdecydowanie negowałem tego wirusa. Nawet pewnej młodej kobiety, która wsiadała do autobusu w maseczce (wtedy jeszcze nawet w Czechach nie były polecane a już wcale nie nakazane) zapytałem z ironią:
- Wraca pani z Chin?
Jakiś czas później sam zacząłem szyć maseczki. Najpierw dla siebie i żony, bo chociaż od nas tego w pracy wymagano to nikt nam nie dał ani jednej (w późniejszym czasie dostałem jedną) żona może ze 3szt. Szyjąc oczywiście pochwaliłem się kilku znajomym jaki to ja zdolny jestem😁 no i uszyłem na prośbę i dla nich.



Jedną z najbardziej, jak dla mnie, prawdopodobną teorią jest chęć zasilania strachu, zwątpienia, niepewności i jeśli moja teoria jest prawdziwa, to udało im się. Stało się to co napisałem na początku: udało się im namieszać ludziom w głowach. Po jakimś czasie już nie byłem pewien niczego. Jest wirus czy go nie ma?  Moje podejście zmieniało się jakbym surfował na morskich falach. Raz się opierałem drugi raz apelowałem do innych:
- Twoja maseczka chroni mnie, moja chroni ciebie.
Oczywiście, byłem przekonany, że moja uszyta z jakiegoś prześcieradła nie może być tak skuteczna jak na przykład maska, której używają lekarze. Jakiś czas później maseczkę zakładałem tylko tam gdzie musiałem i z wielką przyjemnością przyjąłem informację o wyjątku dla kierowców autobusu, gdzie wymagano zasłaniania twarzy tylko w przypadku bezpośredniego kontaktu z pasażerem.


Nie będę się zagłębiał w kwestię wszystkich bezsensownych wyjątków gdzie ograniczono ilość ludzi w sklepach, pozamykano fryzjerstwa, restauracje itp, a w godzinach szczytu miałem przepełniony 70 ludźmi autobus.
Niektórzy nadal twierdzą, że go nie ma, że to ściema ale muszę wam powiedzieć, że odkąd w moim otoczeniu zaczęły się pojawiać objawy typu strata węchu czy(i) smaku, potworny kaszel, zapalenie płuc, ból głowy, problemy z oczami i parę innych objawów zacząłem w to wierzyć. Na szczęście nikt moich znajomych nie wylądował w szpitalu na tzw. wentylatorach.
I ja miałem szczęście. Dopadł mnie! Pewnego wieczoru w pracy dziwne uczucie w nosie, a rano okazało się, że pozbawił mnie węchu. Miałem akurat wolne. Zadzwoniłem do lekarza z pytaniem co mam robić. Jednoznaczna odpowiedź:
- Poślę pana i żonę na testy.
Być może znajdą się wśród was tacy, którzy nazwą mnie owcą (ulubione przez "bojowników o wolność i swobodę" słowo tutaj w Czechach), która bezmyślnie idzie i robi co każe "pan". Owszem przyczyniłem się swoim pozytywnym wynikiem do wzrostu liczby w ich tabelkach, ale zanim zaczniecie na mnie krzyczeć zastanówcie się jak jest to możliwe, że żona mieszkając razem se mną w naszych 75m² miała 2x wynik negatywny? Jak to możliwe, że osoby z gorszymi objawami niż ja mieli wyniki negatywne? Skoro tak oszukują i sztucznie tworzą te cyfry to czemu pozwolą na to aby osoby w kontakcie z pozytywnym wyszły negatywne?
Chodzi o to, i o tym jest mój post dzisiaj, że nie mam nic przeciwko wspomnianym bojownikom, ale jestem przeciwko sposobom jakimi walczą. Niech to robią z głową, tak aby to miało sens i logikę a przede wszystkim legalnie! Co z tego, że zrobią jakiś wymarsz, wiec czy innego rodzaju protest, kiedy złamią przepisy i aktualne obostrzenia, a to zostanie wykorzystane przeciwko nim i zamiast wygrać jeszcze pogorszą sprawę! To niektórzy z nich by mieli sobie zadać pytanie:
- Kto tu jest owcą? Też idą ślepo wierząc niesprawdzonym informacjom. Czy nie jest owcą ta osoba, która posyła dalej jakieś "memy" z informacją, że wirus nie istnieje i inne temu podobne?
Wiecie dlaczego zadzwoniłem do lekarza a następnie poszedłem na testy? Przede wszystkim dlatego, że chociaż miałem tylko stratę węchu (i parę niepewnych innych) to skąd mogłem wiedzieć, że mój stan się nie pogorszy? Byłbym sam przeciwko sobie, a przecież wiecie, że jakiś czas temu apelowałem do was z prośbą o niezaniedbywanie prewencji. To był mój prewencyjny krok w przypadku "co gdyby".

Jeszcze jedna myśl o której muszę napisać: Kiedy dziękujecie tym w pierwszej linii podczas pandemii nie zapominajcie o "zwykłych" ekspedientkach, sprzątaczce czy kierowcy autobusu, którzy wcale nie byli wystawieni mniejszemu ryzyku niż pielęgniarki. Owszem, należy się pielęgniarkom wielki szacun, tym bardziej, kto wie na czym polega ich praca wie, że często robią dużo więcej pracy niż "panowie" doktorzy (proszę się nie gniewać za to zdanie jeśli to czyta jakiś lekarz, doktor). Przede wszystkim wspominając tych, którzy są w pierwszej linii muszę wspomnieć policjantów, na których tak często krzyczcie, że ograniczają waszą wolność tym, że kontrolują przestrzegania obostrzeń lub innych przepisów. Pomyśleliście kiedyś, że po prostu robią swoją pracę i wykonują polecenia szefów? Ja wiem, że niektórzy nadużywają swojej mocy ale nadgorliwiec się znajdzie w każdej profesji.

Czy jestem za czy przeciwko szczepieniu? Szczerze: nie wiem. Pomijając fakt, że jak będą chcieć to i tak nas zmuszą, chociażby tym, że warunkiem wyjazdu (wjazdu) za granicę będzie szczepienie, to przemawia do mnie jeszcze jeden fakt, który też sam mi wpadł do głowy.
Pamiętacie rok 1986? Myślicie, że mieli przygotowane szczepionki jeszcze przed wybuchem w Czarnobylu? Chyba wszyscy wtedy byliśmy zaszczepieni i co żyjemy? Mamy jakieś skutki uboczne?
Ale serio nie wiem. Nic już nie wiem, po prostu czekam i patrzę co z tego wyniknie. Tak samo jak się nie boję tego śmiertelnego wirusa, bo po co panikować zawczasu? Będzie co będzie. Jak nie załatwi mnie wirus to jakiś rak albo zawał serca. O innych mniej "popularnych" chorobach nie wspomnę.
Ludzie nauczyli się narzekać na wszystko co ich otacza. Już mnie to poważnie gorszy.
Ale żyją? Są zdrowi? Mają co jeść? Sporo ludzi ocenia rok 2020 jako najgorszy z najgorszych. Niektórzy zapomnieli chyba na wojny i inne tragedie. Stracili umiejętność cieszenia się z małych rzeczy. Takich zapewniam, że poza nimi są ludzie, którzy mieli najgorszy nie tylko rok 2020.
Pyta się ktoś:
- Jak to możliwe, że "dzięki" covid zniknęła zwykła grypa? - Na to też wymyśliłem (być może podświadomie zapisana w głowie zasłyszana informacja) teorię:
Covid to takie świństwo, że w przypadku jakiejś "słabej" grypy gdzie się osłabi odporność zaatakuje organizm i spowoduje, że ze zwykłego kaszelku złapiemy jego.
Możecie się nie zgodzić z tą teorią jaki z całym moim wylewem emocji, ale jeśli chcecie przeciw czemuś walczyć, walczcie przeciwko dezinformacji.
Mógłbym nadal wylewać swoje żale, ale nie pozostaje mi nic innego niż życzyć wam zdrowia a jeszcze bardziej zdrowego rozumu podczas przyjmowania informacji, nie tych od polityków i mediów, ale tych z waszego najbliższego otoczenia. Przede wszystkim życzę wam: Trzymajcie się i się nie dajcie🙂.

0 Komentarze