Kluski śląskie


Też tak macie, że zanim zaśniecie wieczorem planujecie co będziecie robić jutro?
Wczoraj na obiad zjadłem ostatnia porcję niedawno gotowanego bigosu. Na prawdę pyszny był i wcale mi nie przeszkadzało, że jadłem go 4 dni😀. Zanim zasnąłem przyszło mi do głowy pytanie:
- Co z tymi pieczarkami w lodówce?
Nie zastanawiałem sie zbyt długo i wymyśliłem, że usmażę placki ziemniaczane.
Nie wiem czy jedliście ale taki placek a do tego zagęszczony sos pieczarkowy to niebo w(mojej) gębie😍.
Rano rutyna. Wstałem, wziąłem tabletki, zrobiłem sobie śniadanie, wypiłem kawę, sprawdziłem co nowego na fb i sprawdziłem skrzynkę. Okazało się, że ktoś odpowiedział na mój przedwczorajszy post. Mam w zwyczaju odpowiadać od razu więc zasiadłem do wcześniej włączonego kompa.
Kiedy szedłem do kuchni po coś do picia żona nagle rzuciła mi nieoczekiwane polecenie:
- Miláčku (po polsku: kochanie) zrobisz dziś kluski.
Oczywiście nie było to zupełnie polecenie, które bezwzględnie bym musiał wykonać, ale dodatkowo mnie poinformowała, że w szufladzie, która pełni rolę spiżarni, została jeszcze mąka z biedronki, którą dość dawno temu kupiliśmy i szkoda, że by się zepsuła.
Haha!😁 Właśnie sobie przypomniałem reklamę mleka z Biedronki, gdzie facet niekumatym wzrokiem składa palce w sposób jakby chciał doić biedronkę🤣.
Oczywiście wiecie o jaką mąkę chodzi, a ta jest w szczególności przeznaczona do robienia klusek.
Próbowałem się wymigać z tej ciężkiej pracy:
- Myślisz, że to jeszcze będę umiał? To było dawno, kiedy je ostatni raz robiłem.
- Jasne, że będziesz umiał, na torebce jest napisany przepis - odpowiedziała żona
No i pozamiatane. Musiałem😀.
Szczerze mówiąc nawet specjalnie mi ten pomysł nie przeszkadzał, ponieważ już sobie wyobrażałem jak te kluski zjem z tym pieczarkowym sosem.

Było jeszcze przed południem, więc na spokojnie mogłem dokończyć jakieś prace w excelu, a żona wspaniałomyślnie naskrobała 1 kg ziemniaków i nawet je ugotowała.
Zanim się ugotowały miałem czas przygotować pieczarki. Kapelusze pokroiłem na plasterki. Zgadnijcie co się stanie z nóżkami?😉 Dorzuciłem marchewkę, pietruszkę, seler, czosnek, cebulę, jarzynowy bulion i jakieś przyprawy, oczywiście pastę chilli i gotowałem tak długo aż były gotowe😀. Pod koniec zagęściłem 2 łyżkami mąki z wodą, wymieszałem w słoiczku, to taki patent odgapiony od żony😎.

Drobniejszą czcionką tego przepisu na tej torebce napisać nie mogli!? Wytężałem wzrok w okularach, już mi zaczęło brakować długości rąk (dalekowidzący zrozumieją)😁.
Przeczytałem chociaż tak na prawdę nawet nie musiałem. Doskonale pamiętam mamę podczas robienia klusek.
Rozgniecione w misce ziemniaki wyrównałem do jednego poziomu i podzieliłem na 4 równe części.
1/4 odjąłem, a na to miejsce wsypałem tyle mąki aby zapełniła tę dziurę. Odebrane ziemniaki oczywiście pozostają w misce😀.
Żadna filozofia, szczegół, że przez nieuwagę sypnęło mi się ciut za dużo.
Dodałem 2 jajka i zacząłem zabawę jak małe dziecko, ugniatając ciasto by się to wszystko dobrze wymieszało. Najpierw mieszałem w misce, ale zaraz potem wyrzuciłem to na blat kuchni.
Świetną kuchnię sobie zaprojektowałem, mamy na prawdę sporo miejsca na takie zabawy😀.
Blat posypałem odpowiednią ilością mąki pszennej abym się nie przylepił😀.
Mimo wszystko zanim uzyskałem nie lepiącą się masę to z dłoni i palców musiałem zeskrobywać. Nie szło się tego pozbyć!
Kluski dziś robiłem chyba zaledwie drugi raz w życiu, ale po chwili stwierdziłem, że idzie mi to jakoś lepiej niż ostatnio. Po chwili już formowałem potrzebny kształt.

 

Szło mi to tak dobrze, że żona musiała wstawić wodę do garnka. Ja miałem "brudne" ręce😉.


Kurde robienie klusek zajmuje mniej czasu niż  bym robił placki ziemniaczane.
Dawno nie zrobiłem tak szybko obiadu.
Robicie kluski? Wiecie, kiedy są dostatecznie ugotowane?
Oczywiście, że wiecie🙂, że jak wypłyną na powierzchnię.

Pieczarkowy sos wyszedł bardziej jako zupa, ponieważ nie zdążył zgęstnąć. Nie dałem mu szansy nawet wystygnąć, bo tak szybko się uwinąłem z tymi kluskami. Nie szkodzi i tak było smaczne. Jutro sos będzie lepszy.


Smakowały też żonie, oczywiście nie z tymi pieczarkami.
Miała tylko jedno zastrzeżenie:
- Nie zrobiłeś tam tych dołeczków.
- Moja mama nie robiła to i ja nie będę.
Mama by była ze mnie dumna😎.

0 Komentarze