Nie wiem czy znacie ten specjał, ale moja żona często ją robi. Teraz jak wiecie zostałem "zmuszony" do codziennego gotowania, a co więcej i do robienia zakupów, aby było z czego gotować. Być może znajdzie się ktoś kto skrytykuje jeden użyty składnik twierdząc, że nie ma nic wspólnego z wegetarianizmem, ale powinien wiedzieć, że to każdego osobista sprawa co je😜. Dodam ale, że te galaretki w proszku zą też bez zwierzęcego pochodzenia😉. Tym, którym bez filozofowania spodoba się przepis już teraz życzę smacznego. Osobiście bardzo lubię tę galaretkę, więc pod okiem żony przygotowałem sam.
Składniki:
- 4 jajka
- 330g słoik konserwowej pikantnej mieszanki warzywnej
- 3 konserwowe ogórki
- ok. 5 dkg żółtego sera
- 1 łyżka sosu tatarskiego
- 1 płaska łyżeczka pieprzu
- 1 płaska łyżeczka soli
- 20g żelatyny w proszku
Na początek gotuję jajka na twardo, następnie odcedzam mieszankę warzywną
Większe kawałki mieszanki kroję na mniejsze i wrzucam do miski, w której później wymieszam wszystkie składniki.
Ogórków w mieszance jest tylko 3 lub 4 więc dodatkowo biorę jeszcze kolejne 3.
Kawałek żółtego sera pokroiłem na drobne kosteczki i również wrzuciłem do misy. W tym czasie jajka są już ugotowane. Ach jak ja nie lubię obierać jajek! Próbowałem nawet tego sprytnego sposobu z netu, gdzie wkłada się do słoika z wodą i potrząsa, ale podejrzewam, że albo robię coś źle albo ktoś sobie z porządnych ludzi robi jaja😀. Po tym eksperymencie łatwo rozpoznacie to jajko na zdjęciu, resztę obrałem tradycyjnym sposobem. Żeby nie bawić się w krojenie jajek użyłem pewnie wam znanego pomocnika i dorzuciłem do miski z warzywami.
Dodałem łyżkę sosu tatarskiego (mógłby być i majonez, ale czeska Tatarka mi smakuje bardziej), pieprz i sól. Następnie wziąłem się za przygotowanie żelatyny. Pod bacznym okiem żony, bo nie dość, że używam okularów to jeszcze to jeszcze instrukcja na odwrocie torebki napisana drobniutką czcionką.
Odmierzyłem 150ml wody i zagotowałem
Zaraz potem wsypując proszek mieszałem aż do zupełnego rozpuszczenia się. Następnie dolałem pozostawioną ciecz z odcedzonych warzyw, a jak się okazało było tego tyle samo ile wody.
Wymieszany roztwór wlałem do misy z warzywami, serem i jajkami.
Po zmieszaniu całości przelewam do specjalnej formy
Forma wędruje do lodówki i następnego dnia idealnie nadaje się na śniadanie.
Galaretkę polewam do smaku octem i zjadam z pieczywem. Mniam!🙂
Po raz pierwszy własnoręcznie zrobiona, więc można zaliczyć do mych kulinarnych eksperymentów.
Z jakiegoś powodu podczas wyciągania z formy galaretka się trochę poszarpała, ale na smaku jej to nie odjęło. Przy okazji jaj😉 macie jakiś sprawdzony sposób na ich obieranie? Dawać śmiało o ile to nie tajemnica🙂.
0 Komentarze
Twój komentarz jest dla mnie bardzo ważny. Dziękuję.