Soczewica zapieczona z porem i fetą


Różnie bywa z powodami kolejnych eksperymentów. Tym razem zupełnie nieoczekiwanie zmusiła mnie do tego sytuacja w domu. Jaka?
Żona złamała rękę. Oczywiście jak przystało, trafiło na rękę dominującą, w tym przypadku prawą.
Jak zapewne dobrze się domyślacie, spadły na mnie wszystkie domowe obowiązki i oszczędźcie sobie dowcipów typu, że kobieta i tak zawsze ma więcej do pracy w domu niż mężczyzna, bo po pierwsze to zupełnie inny temat, a po drugie nie można generalizować. Tak czy inaczej jeść trzeba, a że jak wiecie jakiś czas temu postanowiłem się odchudzać i chociaż postanowienie nie wychodzi to wybrałem do jedzenia soczewicę, która w porównaniu z ziemniakami czy makaronami na pewno jest mniej tucząca.
W dietologa nie będę się bawił, po prostu soczewicę uwielbiam, czego dowodem są częste zupy z soczewicy. Ponadto soczewica charakteryzuje się dość szybkim spracowaniem.
Przypomnę również, że soczewica po czesku to čočka, a czyta się nie cioćka ale czoczka😉.
Do dzieła:

Składniki:

Soczewica do gara z odpowiednią ilością wody i 1 kostką bulionu. Gotuję do momentu kiedy da się zgryźć ale miękka nie jest. Następnie powędrowała do misy do zapiekania, ale...

...postanowiłem pod namową żony, że pokrojony por wymieszam z soczewicą, zamiast układać warstwę.


Do miski z porem dorzuciłem pokrojoną cebulę i czosnek, a następnie wsypałem do tego soczewicę i razem wymieszałem.


Całość powędrowała z powrotem do misy, a tu się okazało, że trochę tego za dużo😀. Trzeba było odebrać trochę, bo nie wejdzie reszta składników, a co gorsza wykipi w piekarniku i poza smrodem przypalenizny mycie wcale nie jest łatwe. Wiem co mówię😀.


Ugotowałem 500g tej soczewicy, a tyle co zostało po odebraniu stwierdziłem na oko, kiedy spisywałem składniki. Doskonale wiecie, że moje gotowanie to w przeważającej części eksperymenty, podobnie zresztą dotyczy to składników. Nigdy nie używam konkretnie polecanych proporcji. Jak dotąd wychodzi pysznie wraz z proporcją przypraw.
Kolejny składnik czyli ser feta można pognieść rękami, ale ja nie cierpię takiego sposobu przygotowywania pokarmów, chociaż mam manię mycia rąk. Można też zetrzeć na tarce, ale ja pogniotłem takim "przyrządem" do gniecenia ziemniaków i rozprowadziłem równomiernie w misie na soczewicy z porem.


Kolejnym etapem przygotowania jest wywar z 1 kostki bulionu w 3/4 litra wody.
Można mniej (np.0,5 litra) jeśli ktoś lubi bardziej suche potrawy.
Po zagotowaniu i rozpuszczeniu kostki bulionu dodałem kopiatą łyżkę tymianku, mniejsze pół łyżeczki sosu chilli i dla pewności słoności potrawy sojowego sosu. Całość gotowałem ze 2 minutki i dodałem serki topione, którym pomogłem tym samym przyrządem do gniecenia aby się szybciej rozpuściły.


Wywar z rozpuszczonym serkiem rozlałem równomiernie po całej zawartości misy.


Misę przykryłem i zamknąłem w piekarniku jak zwykle ustawiając na 220°. Zapiekałem 40 minut.


Być może powiecie, że się przechwalam, ale znowu wyszło przepysznie, co potwierdziła i żona, z której względu ostrożnie dodałem tego sosu chilli. Czosnku być może mogło być więcej, ponieważ moim zdaniem jest nieodłącznym składnikiem często jadanych przeze mnie zup z soczewicy.


Zauważyliście w ogóle, że opisując proporcje użyłem zwrotu: "mniejsze pół"?
Oczywiście, że nic takiego nie istnieje, ale jakoś tak mi pasowało do treści.
Smacznego!🙂

0 Komentarze