Być albo nie być?


Wszelkie media obiegła ogromna tragedia, a Czechy dosięgła najbardziej, bo takiego masowego zabójstwa nie było w całej ich historii:
Uhersky Brod, 24.2.2015, do jednej restauracji wpada mężczyzna i strzela na oślep. Z tego co podały media, nie mógł się pogodzić ze swoim nieudanym życiem i problemami. Nie wiem co dzieje się w głowie takiego człowieka, ale postanowił czy też działał nieświadomie, zabijając kilka osób.
Zabił 8 osób i kilka zranił.
Nie wiem jak ja bym się zachował w przypadku gdyby koło mnie latały kulki, ale np jeden młody człowiek wykorzystał chwilę, kiedy agresor przygotowywał lub ładował kolejną broń i wyskoczył spod stołu, rzucając na niego krzesłem. To mu dało czasową rezerwę przed zaskoczonym strzelcem, pozwoliło mu to wraz z dwoma innymi wybiec na zewnątrz i tym uratować sobie życie.

Samobójstwa otaczają nas na każdym kroku, np w samego sylewestra u nas we wsi. Właściwie tuż po północy zakończył swój żywot młody chłopak tylko dlatego, że opuściła go dziewczyna, powiesił się.
Niespełna rok temu młoda kobieta skoczyła pod pociąg zostawiając w domu z ojcem swoją małą córeczkę, konkretnych przyczyn nie znam.To tylko kilka z wielu przypadków. Nie wiem co powoduje, że ludzie decydują się skończyć swoje życie, ale to przecież nie sposób na załatwienie problemów.

Chciałbym powiedzieć, że nie ma sytuacji bez wyjścia, ale ludzie bardzo często sami skomplikują sobie życie, najczęściej na popychanie jednej pożyczki kolejną pożyczką i to jeszcze na tak niedogodnych warunkach, że pętla wokół szyi sama się zaciska.
Rozumiem troski ludzi, którym brakuje środków do życia, nawet pomimo tego jak wyżej napisałem.
Niestety takie życie, że dobrze mają się tylko ci drudzy. Też przeżyłem swoje, kiedy to w dzieciństwie nie było co do ust wziąć, ale walczyliśmy wspólnie z mamą i siostrą.

Kocham życie. 
Kilka dni temu natknąłem się na post, w którym autor w pewnym sensie krytykował targających się na swoje życie ludzi, w niektórych przypadkach nawet pisał "skocz".
Nie mam zamiaru krytykować tego posta, chociaż aż się o to prosi.
To co chcę to motywować was do życia.
Do tych z silniejszą psychiką, którzy być może śpiewają słowa piosenki Edyty Geppert:
♫♪Uparcie i skrycie, och życie kocham cię, kocham cię, kocham cię nad życie...♫♪
Apeluję: Weźcie pod swoje skrzydła tych słabszych.
Ja wiem, że macie dość swoich trosk, ale nie musicie ratować całego świata. Obejmijcie jakiegoś smutnego człowieka, powiedzcie coś miłego, skłamcie nawet i nie zapomnijcie o uśmiechu.
Uśmiech to przecież nic trudnego a potrafi chociażby na chwilę dać komuś nadzieję, że nie jest na tym świecie sam.
Do tych, którym chociaż raz przemknęła przez myśl przedwczesna śmierć, apeluję: Walczcie!
Postawcie sobie cel w życiu.
To nic, że raz, dwa razy, 100 razy się nie uda, ale ciągle żyjesz. Tak długo jak żyjesz masz szansę na odniesienie sukcesu, chociażby tego najmniejszego.
Nie ma nieudaczników, chociaż przez moment mogło by się tak wydawać.
Dawno temu, kiedy z jakiegoś powodu często wpadałem w liczne dołki, podeszła do mnie koleżanka i powiedziała z uśmiechem: "Jutro będzie lepiej!"
W pewnym sensie następnego dnia nie było wcale lepiej, ale jednak coś się zmieniło. Kiedy znowu nadciągały czarne chmury powtarzałem sobie słowa tej koleżanki i chociaż na chwilę było mi lepiej. Nie pamiętam jak długo trwało zanim zupełnie wygrzebałem się z tych dołków, ale dziś pomimo wielu życiowych niepowodzeń staram się dostrzegać te pozytywne aspekty życia.

Ktoś mi niedawno powiedział: "A, bo tobie jest łatwiej, masz żonę."
Smutny człowieku: To nie prawda, że nie masz nikogo. Podnieś głowę i przestań obserwować czubki swoich butów a zauważysz, że ktoś się do ciebie uśmiecha.
Jestem pewien, że po przeczytaniu tego posta, znajdzie się nie jedna osoba, która postanowi, maksymalnie od jutra, uśmiechać się do mijanych w swojej okolicy ludzi.

Nie chcę sypać frazesami, bo sam ich nie znosiłem, chociaż miały wiele racji, ale zastanówmy się nad znanymi słowami Jana Twardowskiego:
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego.
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno.
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny.
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą.
Niektórzy twierdzą, że mamy żyć jakby to był ostatni dzień naszego życia, czyli dać z siebie wszystko. Życie to ciągła walka, więc jeszcze raz powtarzam: Walcz!
Jak kiedyś powiedział jeden mądry człowiek do ludzi, którym brak dobrej samooceny:
Stań każdego ranka przed lustrem, spójrz na siebie i powiedz: "Jestem piękny".
Oczywiście słowo piękny możesz zastąpić jakimkolwiek, byle pozytywnym. Nie chodzi o to by pielęgnować w sobie narcyzm, ale kiedy uwierzysz w siebie to przed tobą już tylko 50% drogi sukcesu.
Poza tym mówi się również, że nigdy nie jest tak źle aby nie mogło być gorzej.
Wiem, że to słaba pociecha, ale i w życiowych problemach trening czyni mistrza.

Znalazłaby się niejedna osoba, która spróbowałaby zacytować fragment Biblii, w którym się pisze, że Bóg nie dopuści doświadczenia na człowieka ponad jego siły.
Nie chcę pisać o Bogu, bo wiele osób w takich sytuacjach wątpi jeśli w ogóle istnieje.
To co chcę wam przekazać tym postem to motywację do życia. Gdzie ją znajdziecie i jak będziecie korzystać z tego co wam przyniosło życie to już pozostawiam wam, ale nie bójcie się nie jesteście w tych poszukiwaniach sami.
Być może w waszym otoczeniu ludzie sprawiają wrażenie, że w ogóle się wami nie przejmują, rozszerzcie swoje horyzonty, ruszcie się z miejsca. Z przyjacielem lub z Bogiem, to już zależy od was.
Nie poddawajcie się od razu na starcie.
Nie jesteście ciekawi co tam na was czeka?


1 Komentarze

  1. To ważny post. Prócz szaleńców, którym się nudzi i wymyślają rozrywki typu: strzelanie (Są tacy! Gdy doszło do kolejnej strzelaniny w amerykańskiej szkole, zapytano małoletniego zamachowca, czemu to zrobił? "Chyba z nudów. W tym życiu nic się nie dzieje!" - odpowiedział) są ludzi z depresją. Ona z kolei podsuwa czarne scenariusze- tak naprawdę każdą sprawę da się załatwić, mozna sobie poradzić z każdym problemem, ale depresja zmienia percepcję- nagle znajdujesz się w czterech czarnych ścianach, które zdają sie zwężać, miażdżąc człowieka.

    Wzmianka o Bogu nie jest nieważna! To właśnie On obiecał wielokrotnie, że jeśli tylko człowiek zawoła o pomoc, On przybędzie na to wołanie i wyciągnie człowieka z najgłębszego nawet dołu. Warto o tym pamiętać, ....w kazdej chwili.

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie bardzo ważny. Dziękuję.