Nie miałem zamiaru o tym pisać, ale wspomniałem
gdzieś w komentarzu. Poza tym postów krytykujących bezmyślność na drodze już napisałem kilka.
Wczoraj po 4 dniach wolnego raźnie usiadłem za kierownicą autobusu, bo chociaż niekoniecznie fizycznie to jednak wypoczęty. Jadę sobie tak przez miasto i bacznie obserwuję co się wokół mnie dzieje. Ponieważ należę do kulturalnych kierowców, zwolniłem przed przejściem dla pieszych, widząc nadchodzących. Pasem wyznaczonym dla rowerów w tym samym kierunku jechały dwa rowery.
Ten drugi tuż przed przejściem postanowił być pierwszym, ale chyba stwierdził, że jednak ustąpi pierwszeństwa pieszym. Nie pomyślał ale o rowerze za sobą! Skręcił tak nagle na rowerowy pas, że tylnym kołem zahaczył przednie koło rowerzystki za nim.
Wyrżnęli z hukiem!Nie wiem co sobie zranił, ale krew z twarzy tryskała tak, że jeszcze godziny później były widoczne ślady na asfalcie. Kobieta siedziała z grymasem na twarzy trzymając się za łokieć.
Przepisy mówią, że w takiej sytuacji powinienem udzielić pomocy, bez względu na to, że mam 50 pasażerów śpieszących do pracy. Pocieszył mnie fakt, że nie wszyscy ludzie odwracają wzrok na widok czyjejś krzywdy. Jeden z przechodzących przez przejście najpierw zajął się rowerami na środku jezdni, a potem jak sądzę zadzwonił po pogotowie. W tym samym czasie mijał ich kolejny rowerzysta, który nie miał czasu by pomóc poszkodowanym po bezmyślnym manewrze pana na rowerze.
Minęła godzina i wracałem, tym razem wioząc pracowników do domów. W połowie drogi jechałem za ciężarowym samochodem, który normalnie przewozi takie kontenery na materiały sypkie, które ładuje lub ściąga za pomocą haka, czegoś w rodzaju dźwigu. Jechał bez kontenera, ale jak sądzę zupełnie niedawno gdzieś się go pozbył, bo nagle łomot jak w czasie II wojny światowej. Wystraszyłem się tak, że o mało piszczały mi hamulce w autobusie z systemem ABS. Ów pojazd przede mną nie zmieścił się pod most, pod który obaj mieliśmy zamiar wjechać - zapomniał opuścić dźwig! Został zaklinowany pod mostem. Nie wiem jakie szkody poniósł ale pewnie nie tanio go to wyjdzie.
Po chwili, z pomocą jednego z pasażerów, opuściłem niebezpieczny zakręt za mostem i kontynuowałem jazdę.
Zmiana dopiero zaczynała, a ja miałem obawy co jeszcze mnie dziś czeka. Na szczęście na ten dzień wyczerpałem limit, a w zamian mogłem odpowiadać na miłe uśmiechy niektórych pasażerów.
Nie chcę nikogo urazić, ale nie chodźmy - nie jeźdźmy po ulicach z głową w chmurach. Pamiętajmy, że poza ryzykowaniem własnego życia często ryzykujemy i życie drugich.
Bardzo was proszę o ostrożność.
6 Komentarze
Przyjęłam do wiadomości i bardzo postaram się być ostrożniejsza)))
OdpowiedzUsuńA może most chciał przewieźć ?? Już wiesz dlaczego tak się wściekłam na kierowcę TIRa? Właśnie za tą bezmyślność i chamstwo
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, że rozumiem twoja wściekłość, ale niekoniecznie bezmyślność trzeba łączyć z chamstwem ;)
UsuńMi samej często zdarza się bezmyślność..... Ale bezsilna wściekłość kiedy to tego dochodzi bezczelność i arogancja kierowcy
UsuńTych samochodów ciężarowych wetkniętych w krajobrazy mostów, wiaduktów jest całe mnóstwo :) U nas regularnie w tych samych miejscach!
OdpowiedzUsuńTeż zauważam mnóstwo w wiadomościach, ale żeby tak tuż przede mną?!
UsuńTwój komentarz jest dla mnie bardzo ważny. Dziękuję.