Nie mogłem się doczekać, ale w końcu się doczekałem.
Wiosna teoretycznie nadeszła kilka tygodni temu i obserwowałem zaciekle termometr, żeby móc zacząć sezon rowerowy. Niespodziewanie powróciła zima i to w postaci dość obfitego śniegu. Nie traciłem jednak nadziei, bo jak się okazało w zeszłym roku sezon rozpocząłem
6 kwietnia, więc i teraz nie mam zbytnio opóźnienia.
W związku z doświadczeniami z młodych lat, uparcie czekam na stabilnych
+10 stopni. Dziś wymarzony dzień, więc odświeżyłem rower, dopompowałem powietrza, spakowałem potrzebne rzeczy i w drogę.
Tradycyjnie na pierwszą trasę obrałem jazdę miejską, ponieważ dobrze wiem, że kondycja po zimie nie jest odpowiednia dla zdobywania szczytów. Przekonałem się o tym
w zeszłym roku😀.
Najprostszą a nawet najlepszą opcją jest w moim przypadku jazda do Trzyńca, a tam do często odwiedzanego przeze mnie
Lesoparku.
Można by znaleźć kilka opcji jak dojechać do Trzyńca, ale obrałem najprostszą drogę kierując się w Bystrzycy cyklotrasą wzdłuż torów do Wędryni. Znana i wielokrotnie przejeżdżana trasa, więc obserwowałem ewentualne zmiany. W Wędryni koło dworca PKP w zeszłym roku utworzyli dla dzieci naturalny labirynt. Jeszcze za wcześnie na to by się zazielenił, ale już niebawem pewnie zacznie.
Ktoś mógłby powiedzieć, że w pobliżu ruchliwej głównej drogi żadna atrakcja, ale mimo wszystko jakieś urozmaicenie.
Stąd kontynuowałem jazdę też w miarę nowym odcinkiem wzdłuż torów, a w pobliżu znanej mi restauracji u Beranka, wyjechałem na ulicę Jabłonkowską (Jablunkovska) i przejeżdżając przez centrum wjechałem do Lesoparku.
Ładna pogoda to i ludzi było sporo. Park duży więc pomieści zarówno rolkarzy, pieszych jak i rowerzystów.
Mapkę skleiłem w Paincie z dwóch zdjęć. Prawie się udało zrobić zdjęcia tego samego rozmiaru, ale jednak do doskonałości dużo brakuje. Ale nie o to chodzi, prawda?🙂
Wjechałem od strony szkoły (z prawej strony) i jak możecie zobaczyć na
zapisie trasy dzisiejszej wycieczki, pojeździłem sobie trochę asfaltowymi i nie asfaltowymi drogami i dróżkami.
Przy okazji natknąłem się na ławeczkę z napisem.
Widziałem już kilka w mieście, a niedawno postanowiłem odnaleźć je wszystkie. Dziś sobie o tym przypomniałem.
Każda z ławeczek to część opowiadania pewnego człowieka. Nie znalazłem jednak konkretnych informacji. Z tego co czytałem, chodzi o zwykłego mieszkańca Trzyńca.
Dziś specjalnie nie szukałem tych ławeczek, ale bacznie obserwowałem wszystkie mijane w parku i w mieście. Wiedziałem dokładnie, gdzie jest jedna w centrum, ale zanim do niej dojechałem, znalazłem jeszcze dwie.
Postanowiłem, że napiszę oddzielnego posta na temat tych ławeczek i stopniowo będę uzupełniał o nowo znalezione. Jest ich 20, ale z informacji z netu wynika, że nie tylko Trzyniec posiada tego typu ławeczki. Nie było trudne znalezienie mapki rozmieszczenia Trzynieckich ławeczek, więc trochę mam to ułatwione, ale o tym
w innym poście niebawem😉.
Przejechałem park wzdłuż i wszerz, przejeżdżając przez dwa mostki czy też krętymi dróżkami usypanymi korą z drzew. Już gdzieś pisałem, że bardzo miłe miejsce dla odpoczynku od zgiełku miasta.
Wracając z Trzyńca jechałem również często przeze mnie przemierzaną trasą koło rzeki Olzy, gdzie z drugiego kierunku przyjechałem do równie często odwiedzanej restauracji u Beranka. Tu wypiłem pierwszą w tym roku Kofolę.
Przyjemnie przejechanych
27 km. Na mapie pokazuje 25, co mi przypomina, że muszę skalibrować licznik😉.
Tyłek trochę boli, ale zaskoczeniem dla mnie było, że wracając do domu utrzymywałem średnio
19-21 km/h jadąc ciągle wznoszącą się lekko drogą z Bystrzycy do Nydku.
Czyżby jednak coś z wyrobionej w zeszłym roku kondycji pozostało?
Jutro jak dobrze pójdzie, wybieram się do Cieszyna. Znowu bardziej miejska jazda niż górska. Trzeba rozgrzać nogi przed zdobywaniem szczytów. No i będę miał dwie towarzyszki. Wielokrotnie wspominaną koleżankę i jej córkę.
Będzie mi bardzo miło jeśli spotkam kogoś z was np. przy wieży Piastowskiej. Dajcie znać i uzgodnimy godzinę spotkania🙂. A jeśli nie jutro, to obserwujcie grupę na FB i posty z zaproszeniami na wspólne wycieczki. Mam kilka świetnych planów.
Dodatkowo utworzyłem z dzisiejszej wycieczki
przygodę w Garmin Adventures. Można zobaczyć bardziej szczegółowo.
3 Komentarze
Fajnie spędzasz czas wolny! Udanego sezonu rowerowego :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że rozpocząłem sezon co najmniej tak dobry jak w zeszłym roku. :) W sumie tego typu posty są głównym powodem prowadzenia bloga.
UsuńLubię jeźdźić na rowerze. Ale to tylko przejażdżki po małych wioskach więc opisywac tego nie będę, choć może kiedyś ;) Serii z zeszłego roku nie śledziłam, ale z tą będę napewno na bieżąco. Może kiedyś będę w tych okolicach, które opisujesz i wtedy będę miała ich opis na wyciągnięcie ręki :) Udanego sezonu życzę :)
OdpowiedzUsuńTwój komentarz jest dla mnie bardzo ważny. Dziękuję.