Post o poście. Nie narzekam!


Wczoraj w przypływie jakiejś nudy pomyślałem: "Przydał by się jakiś post od Iwony".🙂
Nie wiem czy jest też tak z moimi czytelnikami, ale tak się jakoś przyzwyczaiłem do jej postów.
Dobrze napisane, a do tego motywujące do działania.
Już gdzieś napisałem, że co najmniej w kilku przypadkach jej post zmobilizował mnie do napisania swojego. Tak też jest tym razem.
Początkowo pisałem komentarz pod postem, który nosi tytuł: "Niebo na Ziemi".
Polecam z całego serca, a jak przeczytacie być może, dowiecie się dlaczego.
Komentarz pisałem, ale w którymś momencie wystraszyłem się, że będzie dłuższy od samego posta.😀
Kiedyś pewien kolega miał w opisie w gg zdanie, które mniej więcej brzmiało tak:
"- Panie chroń mnie od tego bym sprawiał wrażenie, że na wszystko muszę znać odpowiedź."

Być może gdzieś tam - ktoś tam sądzi o mnie tak lub inaczej, że się wymądrzam, a tak na prawdę nie mam nic do powiedzenia.
Mimo wszystko nie mogłem się powstrzymać, bo skłoniło mnie to do refleksji. Do zamyślenia nad sobą.
Chyba dokładnie (nie chyba, na pewno) o to chodziło autorce.

Jestem pewnego rodzaju narzekaczem, bo jak mnie coś gryzie szukam osoby, przed którą mogę się wygadać, a potem jest mi lepiej. Zawsze tak miałem i spotkałem się nie raz z tym, że ktoś powiedział:
"- Przestań już narzekać."
Nie jestem pewien czy to chęć narzekania czy po prostu moje gadulstwo, ale teraz przez zamiłowanie do pisania mogę to przelać do posta.
Być może czasami źle dobierałem słuchacza, ale wspominam nie jedną osobę, która tym, że dała mi się wygadać pomogła mi.
To jest to, o czym pisze Iwona w swoim poście, ponarzekamy i nam przejdzie. To na prawdę pomaga, Tylko nie zastanawiamy się nad tym, jaki to ma wpływ na otaczających nas ludzi i za to uświadomienie dziękuję.

Założę się, że znajdzie się czytelnik, który powie, że "on na pewno nie jest typem, który wybiera tylko negatywy".
Kto by się chciał do tego przyznać, a to już jest pozytywne.
Nie jest to pozytyw? Na pewno ktoś powie, że niedostrzeganie swoich "wad" jest negatywne.
To pozostawię bez komentarza, ale wy możecie😉.
Bardzo spodobało mi się zdanie:
pojedynczy człowiek może zrobić tylko tyle, że da przykład".
Nawet pomyślałem, że gdyby ktoś założył grupę na FB (czy gdzieś) o nazwie: Nie narzekam! to chętnie dołączę, tylko po to by dawać dobry przykład.
Nie da się zacytować fragmentu posta, którego komentuję:
Bądź tym, który zachęca, nie dołuje. Jeśli dorzucisz swoje, negatywne 5 groszy, niczego nie zmienisz na świecie na lepsze! A ten świat, to Twoje najbliższe otoczenie. Jeśli każdy zmieni swój świat, to i cały świat z czasem będzie się zmieniać. Nie martw się o innych – patrz na siebie
Najciekawsze i zarazem niezbyt dobre jest to, że Polacy są postrzegani za narzekaczy poza naszym krajem, a zaraz podam przykład.
Najbardziej chyba pozytywnymi ludźmi są Irlandczycy, którzy poza swoim optymizmem są też miłymi i serdecznymi ludźmi.
Mają taki fajny gest dosłownie na wszystko. Kciuk w górę.
Czy to w odpowiedzi na wpuszczenie z podporządkowanej, czy podziękowanie za coś co dla niego zrobiła druga osoba.
Po jakimś czasie bardzo mi się to spodobało i chcąc nie chcąc sam tak robiłem.
To jest właśnie to jak na drugą osobę wpływa dobry przykład.

Co do pozytywnego myślenia Irlandczyków doskonale pamiętam niejednokrotnie powtarzaną sytuację.
Każdego rana spotykaliśmy się na placu przygotowując samochody i materiał do stawiania kolejnego rusztowania. Przyjeżdżał szef i każdemu z osobna podawał rękę witając ze słowami:
"- Good morning. How are you
Na początku sądziłem, że to taki nawyk w powitaniu, który nie oczekuje odpowiedzi, na to jak się dziś czuję.
Bardzo szybko przekonałem się, że odpowiedź jest wymagana i odpowiadałem najczęściej: "Good".
Nie żeby moja odpowiedź była pozbawiona uśmiechu czy była z innym wyrazem ale ku mojemu zaskoczeniu padło od razu zatroskane pytanie:
"Stało się coś?"
Po wyjaśnieniu, że wcale nic się nie stało, słyszałem wiele razy:
- "Good is not Very Good."
Tym zakończę to zastanawianie się nad sensem narzekania.
Jeśli nim jesteś lub nie, mam nadzieję, że zarówno mój jak i post, który polecam nadał twojemu życiu sens.
Dawno temu, kiedy borykałem się z tym lub tamtym i narzekałem, ktoś powiedział:
"- Jutro będzie dobrze."  - Następnego dnia wcale nie było dobrze, ale powtórzyła mi to znowu, a mnie przez wiele lat i ciężkich chwil trzymało to w nadziei na lepsze jutro.
Do dziś dokładnie pamiętam kto mi pomógł, niestety od lat nie mamy żadnego kontaktu.
Zaocznie jednak dziękuję.
Od tej pory stałem się (niepoprawnym) optymistą.
I tego wam (sobie również) życzę🙂.

1 Komentarze

  1. Poruszamy się tutaj, wirtualnie, ale nic tak nie cieszy jak to, że moje pisanie kogoś inspiruje do działania w realu. Wtedy czuję, że to bazgranie, stukanie ma sens! To nie jest tak, że tylko ja "tak mam"! Ludzie pozytywnie nastawieni do innych, właśnie tak na siebie działają nawzajem :) Zachęcają, dodają otuchy, wnoszą nadzieję.
    Nie trzeba robić rzeczy wielkich...jak to kiedyś przeczytałam: "ale małe z wielkim sercem" :) Wystarczy się raz przełamać. Kiedyś napisałam w poście, że uśmiecham się do ludzi; nie wymuszam tego na sobie, tak raczej mam. To wraca. Ludzie niesamowicie reagują na kawałek dobroci :)
    Pozdrawiam wszystkich Czytelników Toni'ego. Uśmiechajcie się.... najpierw sercem. To będzie promieniować na usta :)
    ps. Wiecie, co jest największym motorem autentycznej , wewnętrznej radości? :) Podpowiedź: nie jest to wygrana w Lotto, ani podwyżka :D
    Jestem ciekawa odpowiedzi :) ........

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie bardzo ważny. Dziękuję.