Zastanawialiście się kiedyś nad tym jak podziękować za wpuszczenie przed siebie w korku?
Jak reagujecie na gest innego kierowcy, kiedy w godzinach szczytu nie możecie się wydostać z bocznej drogi?
Podziękujecie? Wierzę, że tak. Pewnie machniecie ręką lub mrugniecie awaryjnymi.
Ja dla pewności, że ów dobry człowiek widział moje podziękowanie, często używam obu sposobów.
A może macie też inny sposób podziękowania?
Bo ja owszem. Pomimo tego, że jestem dość dynamicznym kierowcą, zawsze znajdę chwilkę by wpuścić kogoś na główną, z bocznej drogi. Nie wspominając o pieszych przed przejściem, ale to już by były przechwałki😉.
Niezaprzeczalne jest, że sami znajdujemy się dość często w podobnej sytuacji, kiedy chcemy wyjechać na główną.
Nie wiem czy też tak macie, ale jak mnie ktoś wpuści, to staram się jak najszybciej zrewanżować innemu oczekującemu. Ot tak, taka reakcja łańcuchowa. Dobry gest za dobry gest.
Od zawsze się mówi, że za dobry uczynek nie powinno się oczekiwać nagrody, bo wtedy to już nie dobry uczynek, ale czyn z wyrachowania. W tym jednak przypadku bacznie obserwuję kierowcę samochodu, który przed chwilką wpuściłem przed siebie, mając nadzieję, że zareaguje podobnie jak ja zbliżając się do kolejnej przecznicy.
Jadąc dziś zatłoczoną główną ulicą w godzinach szczytu wpuściłem dwóch takich.
Ani jeden z nich nie odwdzięczył się tym samym!
Nie po raz pierwszy stwierdziłem, że samolubstwo kierowców nie ma granic. Serio miałem chęć wyjść z samochodu, kiedy po raz kolejny staliśmy przed semaforem i podejść do kierowcy przede mną z pytaniem, czy myśli, że to bezwzględna oczywistość, że mu umożliwiłem wyjechać.
Nie zrobiłem tego, sam nie wiem czemu. Myślicie, że jestem dziwny i znowu się czepiam?
Być może, ale jeśli uważacie, że coś w tym jest to posyłajcie dalej ten łańcuszek.
Tych dwóch dziś ma duży minus u mnie i gdybym miał taki notesik co się przyczepia do przedniej szyby, to pewnie lista "tych, których nie wpuszczać" była by na kilka stron.
Jadąc dalej, załatwiając coś po drodze, sam znalazłem się w podobnej sytuacji, licząc na gest. Na szczęście nie musiałem długo czekać. Odwdzięczyłem się jakiś kilometr dalej, kiedy zatrzymałem się przed przejściem dla pieszych. Być może jestem dziwny, ale uśmiech dwojga ludzi w podziękowaniu utwierdził mnie w moim przekonaniu.
A może macie też inny sposób podziękowania?
Bo ja owszem. Pomimo tego, że jestem dość dynamicznym kierowcą, zawsze znajdę chwilkę by wpuścić kogoś na główną, z bocznej drogi. Nie wspominając o pieszych przed przejściem, ale to już by były przechwałki😉.
Niezaprzeczalne jest, że sami znajdujemy się dość często w podobnej sytuacji, kiedy chcemy wyjechać na główną.
Nie wiem czy też tak macie, ale jak mnie ktoś wpuści, to staram się jak najszybciej zrewanżować innemu oczekującemu. Ot tak, taka reakcja łańcuchowa. Dobry gest za dobry gest.
Od zawsze się mówi, że za dobry uczynek nie powinno się oczekiwać nagrody, bo wtedy to już nie dobry uczynek, ale czyn z wyrachowania. W tym jednak przypadku bacznie obserwuję kierowcę samochodu, który przed chwilką wpuściłem przed siebie, mając nadzieję, że zareaguje podobnie jak ja zbliżając się do kolejnej przecznicy.
Jadąc dziś zatłoczoną główną ulicą w godzinach szczytu wpuściłem dwóch takich.
Ani jeden z nich nie odwdzięczył się tym samym!
Nie po raz pierwszy stwierdziłem, że samolubstwo kierowców nie ma granic. Serio miałem chęć wyjść z samochodu, kiedy po raz kolejny staliśmy przed semaforem i podejść do kierowcy przede mną z pytaniem, czy myśli, że to bezwzględna oczywistość, że mu umożliwiłem wyjechać.
Nie zrobiłem tego, sam nie wiem czemu. Myślicie, że jestem dziwny i znowu się czepiam?
Być może, ale jeśli uważacie, że coś w tym jest to posyłajcie dalej ten łańcuszek.
Tych dwóch dziś ma duży minus u mnie i gdybym miał taki notesik co się przyczepia do przedniej szyby, to pewnie lista "tych, których nie wpuszczać" była by na kilka stron.
Jadąc dalej, załatwiając coś po drodze, sam znalazłem się w podobnej sytuacji, licząc na gest. Na szczęście nie musiałem długo czekać. Odwdzięczyłem się jakiś kilometr dalej, kiedy zatrzymałem się przed przejściem dla pieszych. Być może jestem dziwny, ale uśmiech dwojga ludzi w podziękowaniu utwierdził mnie w moim przekonaniu.
2 Komentarze
Ach, to może mnie puściłeś na pasach? :D Ja zawsze uśmiecham sie w podziękowaniu za zatrzymanie się przed pasami- nawet jeśli to obowiązek kierowcy, to w Polsce wielu kierowców ma to po prostu gdzieś i często pieszy stoi i stoi (nierzadko w deszczu lub jest mu po prostu zimno) czekając, aż ktoś go puści.
OdpowiedzUsuńNie jesteś dziwny, tylko normalny. Tak powinien zachowywać się kazdy uczestnik ruchu. Napisałam o tym dość obszerny artykuł na lokalny portal, ale nie omieszkam kiedyś sklecić i postu.
Ja dziękuję awaryjnymi, lub ręką; w zależności od tego, co jest szybciej i bezpieczniej, bo i tak, wjeżdżając na główną drogę jestem tak zeschizowana, że rzadko widzę coś dookoła :D Byle tylko PRZEŻYĆ.
Jednak staram się nie utrudniać życia nikomu; czy to prowadzącemu samochód, motor, rower, pieszemu... z mojej strony brak utrudniania to i tak dużo, wziąwszy pod uwagę moje wątpliwe zdolności w zachowaniu na drodze :D
Edukacji na temat kultury na drodze nigdy za wiele i cieszę się, że Iwona zareagowała postem w swoim blogu.
OdpowiedzUsuńTwój komentarz jest dla mnie bardzo ważny. Dziękuję.