Relacja z wycieczki do Pragi i koncertu Within Temptation


Materiał odzyskany dzięki kopii zapasowej z czasów prowadzenia strony internetowej. Dla chronologii post publikowany zgodnie z datą wycieczki. Realna data publikacji to 16.10.2019.

11 marca 2014 miałem wielką przyjemność być po raz pierwszy w życiu na koncercie bardzo lubianego przeze mnie zespołu, którego utwory dość często grywam w radiu.
Within Temptation w Pradze.Start Czeski Cieszyn, pociąg RegioJet za jedyne 280Kč za osobę. 


Serdeczne dzięki Gosi za udaną wycieczkę... a że było wesoło możecie się przekonać czytając😀.
4 godzinna podróż upłynęła w miarę spokojnie, pomijając fakt, że ostatnia godzina była najdłuższa, bo od siedzenia bolały tzw. 4 litery😀.
Plan był taki, że przy okazji pozwiedzamy prześliczną Pragę. Byłem tam tylko raz w życiu i to tylko kilka godzin, więc moja znajomość miasta nie ograniczała się nawet do zbędnego minimum.
Z tego też powodu zabrałem ze sobą kieszonkowy atlas, który w zasadzie był atlasem zaznaczonych miejsc parkingowych wielkości dużej dłoni (i to sprzed 5 lat). 


Dla orientacji w ulicach idealny, do zwiedzania Pragi i jej licznych zabytków zupełnie na nic. Stwierdziłem to parę minut po tym jak wyszliśmy z dworca i udaliśmy się we wcześniej ustalonym kierunku, a po naszej lewej stronie wyłonił się duży gmach i pytanie mojej współtowarzyszki podróży:
- Co to jest?
- Nie wiem - odpowiedziałem.
Po kilku takich pytaniach i identycznych odpowiedziach: "Nie wiem" słowa te zostały okrzyknięte najczęściej używanymi słowami tego dnia😀.
Nie pozostawało nic innego jak znaleźć Info Centrum i zdobyć jakąś mapę.
Fotki map są niewyraźne więc jak pojedziecie do Pragi to nie kopiujcie tych, tylko kupcie sobie swoje😀.
Nasze zwiedzanie zaczęło się od pomnika Vaclava, przy którym było zejście do Metro i poszukiwane Info Centrum. Tam niestety nie mieli nic co by nam mogło pomóc. 


Szliśmy więc długą ulicą zwaną Rynkiem Wacława (Václavské náměsti) rozglądając się za miejscem gdzie by kupić normalną mapę. W niedalekiej księgarni po długich poszukiwaniach w stosach map wpadła nam idealna mapka formatu A3.


Jak widać szliśmy wyżej wspomnianą ulicą w dół w kierunku Rynku Staromiejskiego (Staroměstské náměstí). 


Tu z końca ulicy widać wspaniale na drugi koniec, gdzie znajduje się wcześniej wspomniany gmach, którym jest Muzeum Narodowe.
Zwiedzając nie sposób było trzymać się jakiejś wyznaczonej trasy, ponieważ liczność przepięknych budynków była ogromna. 


To co widzicie to Brama Prochowa (Prašná brána) przechrzczone moja towarzyszką na Parszywa Brama do tego stopnia, że za chwilę sam już nie wiedziałem jak się to nazywa😀.
Tuż obok znajduje się Obecní dům, Wikipedią nazwany Miejskim Domem Reprezentacyjnym. 


Kontynuowaliśmy nasze zwiedzanie bez konkretnie wyznaczonych miejsc, ale zmierzaliśmy na Rynek Staromiejski. Tuż obok rynku przepiękna budowla Kościoła NMP przed Tynem.


Widok na kościół z rynku 


Na rynku Pomnik Jana Husa 


Budowla widoczna tuż obok dla mnie nie zidentyfikowana😀.
Na kolejnych zdjęciach Ratusz Staromiejski


na którego południowej ścianie znajduje się Praski zegar astronomiczny znany pod nazwą Orloj.


Przez środek brukowanego rynku przebiega Południk.



Kolejne zdjęcia to uwieńczenie jednych z wielu przepięknych miejsc.



W drodze na jeden z głównych i wręcz żądanych punktów zwiedzania, napotkaliśmy przepiękny gmach Czeskiej Filharmonii - Rudolfinum.


Wspomnianym punktem na mapie był Most Karola.
Wynikiem mojego braku doświadczenia w oprowadzaniu wycieczek😀 i fakt, że nie widziałem go nawet na oczy byłem przekonany, że stoimy właśnie na nim.



W pełni zadowoleni z pokonanego odcinka drogi, postanowiliśmy odpocząć na, chyba przeznaczonej do tego celu, trawce😀.



Zjedliśmy niewielki prowiant nabierając sił.

 
Przeszliśmy most i korzystając z posiadanej mapy szliśmy wąskimi uliczkami


W jednej z nich dopełniliśmy płyny w organizmie😉.
Ponieważ tego dnia dopisała nam prześliczna pogoda, a zauważcie, że mamy 11 marzec!


Idąc dalej wąską uliczką i zawzięcie wpatrując się w mapę (mniej więcej w miejscu oznaczonym czerwonym kółeczkiem)


nagle wypowiedziałem słowa, które były mi wypominane do końca tegoż pięknego dnia😀:
- Mam dziwne wrażenie, że nie byliśmy na moście Karola.
Moje przypuszczenia okazały się właściwe. ponieważ niebawem naszym oczom ukazał się ów nieszczęsny zarazem (po raz kolejny użyję tego słowa) śliczny zabytek.



z którego widoki były jeszcze piękniejsze
 


Dotąd zmierzaliśmy wg oznaczonej trasy na samej górze, czyli czerwonym kolorem. Czerwonym kółeczkiem oznaczyłem miejsce odpoczynku. Od mostu Karola oznaczyłem bliżej niesprecyzowany obszar zwiedzania, którego zakończeniem było zjedzenie obiadu w postaci pizzy. Na mapce oznaczone czarnym kółeczkiem.
Pytacie o cenę?
Jesteście pewni?
Sami wiecie jakie są ceny w tych dużych popularnych miastach😉.
Sama pizza, chociaż była pyszna (wegetariańska) tu w sumie nie miała wielkiego znaczenia. Siedząc sobie studiowałem mapkę w celu określenia pozycji, w której się znajdujemy. Naszym końcowym celem był oczywiście koncert, a dochodziła godzina 17.
Ku mojemu zdziwieniu, a śmiechu drogiej współtowarzyszki, niespodziewanie dowiedziałem się gdzie się znajdujemy😀.
Okazało się, że siedzimy tuż obok ratusza Staromiejskiego i Orloja, na którym za chwilkę odegrały swoje tony dzwonki.
No co...😜 przecież mówiłem, że nie znam miasta😀.
Na szczęście mieliśmy mapkę, a ponieważ już wiedzieliśmy gdzie się znajdujemy, więc poszliśmy do Metro (punkt oznaczony niebieskim kółeczkiem).
Jedynym chyba plusem, mojego niedoinformowania jest fakt, że doskonale umiem się porozumiewać w języku czeskim.
Znajomość języka to jednak nie wszystko.
Kupiliśmy bez problemu bilety na Metro, uzyskaliśmy informacje o przesiadce stację dalej i poszliśmy, a raczej pojechaliśmy ruchomymi schodami.
Tu jednak, po moim błyskawicznym zajarzeniu, po ok. 10 minutach, byłem prawie, że przekonany, że owe bilety powinniśmy byli skasować jeszcze zanim wstąpiliśmy na ruchome schody.😀
No, co...😜 widzieliście gdzieś w Cieszynie Metro?😀
...ciąg dalszy nastąpi😉

Ciąg dalszy relacji...
Na koncert do dzielnicy Holešovice, dotarliśmy bez problemu. Tłumy ludzi. Zespół, który grał przed Within Temptation to czeski zespół Free Fall, słyszeliśmy tylko kilka końcowych piosenek, ale dobrze dawali czadu!
Nastąpiły przygotowania do zmiany wykonawcy, a my przepychaliśmy się dzielnie gdzieś w środek widowni. Jak to zwykle bywa na koncertach zespół miał małe opóźnienie, na co reagował tłum gwizdami, rytmicznym klaskaniem i okrzykami.
Doczekaliśmy się


Wyszli najpierw instrumentaliści zaraz potem Sharon den Adel.
Kurde, co za kobieta! A jak zaśpiewała pierwsze swoje często używane wysokie tony to sam nie wiem dokładnie dlaczego ale zwilżyły mi się kąciki oczu😉.


Wszystkie piosenki były bogate w efekty świetlne i obrazy za nimi, dość często opowiadające jakąś historię. 


Zdjęcia robione telefonem Nokia, a ta niestety w ciemnościach nie bardzo sobie radzi.



Zdjęcie chociaż pozowane to wierzcie mi, że serio miałem radochę, że usłyszałem ten zespół na żywo. Bardzo dobre nagłośnienie dało mi niezapomniane wrażenia.
Dziękuję serdecznie Gosi za prześwietny dzień, a Krystianowi za zaufanie👍

Małą namiastkę tego co grali skleiłem w jeden słabej jakości filmik


Do domu wróciliśmy ok. 5:30 po nieprzespanej nocy, bo pociąg to nie miejsce do spania. Walczę z bólem głowy, ale wierzcie warto było.
kategoria blogaToni napisał

0 Komentarze