Po deszczowym tygodniu przyszedł upalny weekend.
Czy można mieć więcej szczęścia?
Wiele osób mówi, żebym w upale nie jeździł, bo szkoda by mnie chyba było😉.
więc przeczekałem samo południe i tuż po (14-tej) wyruszyłem w trasę.
Ponieważ trasa organizowana przeze mnie już ma swój termin (24 sierpnia), postanowiłem sprawdzić ostatni z niesprawdzonych odcinków.
Ślad do wglądu ewentualnie do downloadu (foto = link do mapy):
Rozgrzewka jazdą z Nydku do Bystrzycy, skręcając przy Bowlingu do Olzy tym samym omijając centrum Bystrzycy. Kierując się przez Szkubnię jechałem do Pasiek.
Mam dwie wiadomości dla chętnych wziąć udział w planowanej trasie, dobrą i złą?
Którą chcecie najpierw?
Złą?
OK😁.
Ta zła wiadomość, to ciągle pod górę.
Dobra: Na końcu "góry" dodatkowy odpoczynek (dopiszę w odpowiednim miejscu) na Kofolę.
Nie było tak źle. Chociaż ciągle pod górkę, dałem radę.
Przejechałem miejsce oznaczone jako Paseky, konečna w kierunku Loučky(Łączki) i patrząc na znak drogowy informujący o 18% podjeździe po chwili zawróciłem.
Nie wierzycie? Serio.
Mam dwie wiadomości dla chętnych wziąć udział w planowanej trasie, dobrą i złą?
Którą chcecie najpierw?
Złą?
OK😁.
Ta zła wiadomość, to ciągle pod górę.
Dobra: Na końcu "góry" dodatkowy odpoczynek (dopiszę w odpowiednim miejscu) na Kofolę.
Nie było tak źle. Chociaż ciągle pod górkę, dałem radę.
Przejechałem miejsce oznaczone jako Paseky, konečna w kierunku Loučky(Łączki) i patrząc na znak drogowy informujący o 18% podjeździe po chwili zawróciłem.
Nie wierzycie? Serio.
Zawróciłem w celu odpoczynku przed czekającym mnie wysiłkiem, do restauracji o tej samej nazwie co przystanek autobusowy (Paseky, konečna).
Po Kofoli świadom tego co mnie czeka wyruszyłem.
Lata wstecz jechaliśmy na Łączkę samochodem i nawet wtedy Punto miało problem z pełnym obciążeniem, stąd moja znajomość terenu.
Lubię wyzwania i chociaż tak jak dziś wiąże się to z wieloma odpoczynkami, to i tak wysiłek zostaje nagrodzony pięknymi widokami.
Po Kofoli świadom tego co mnie czeka wyruszyłem.
Lata wstecz jechaliśmy na Łączkę samochodem i nawet wtedy Punto miało problem z pełnym obciążeniem, stąd moja znajomość terenu.
Lubię wyzwania i chociaż tak jak dziś wiąże się to z wieloma odpoczynkami, to i tak wysiłek zostaje nagrodzony pięknymi widokami.
Bez obaw możecie jechać za mną🙂, bo jak nie daję rady, po prostu schodzę z roweru i odpoczywam potem w zależności od terenu prowadzę lub jadę dalej.
Jechałem " Ścieżką dydaktyczną" na Łączkę, żółtym szlakiem,
Słońce dziś nieźle przypiekało, a że droga nie zawsze była zacieniona to sprzyjające chmurki czasami pomagały w ciągłym wysiłku pod górę.
Umieściłem go sobie dziś w kieszeni tylnej koszulki, odpowiednio zabezpieczając sznurkiem do plecaka. Musiałem tylko pamiętać by nie zrzucać go energicznie z pleców, bo aparatowi fundowałbym niekontrolowany lot.
Dzięki temu bez zbędnie długich postojów, które i tak były konieczne ze względu na podjazd, mogłem uwieczniać piękne widoki, a czym wyżej tym ładniej.
Wykorzystałem ich obecność i poprosiłem o zrobienie zdjęcia.
Jak zwykle musiałem uważnie wybierać miejsce gdzie przejechać omijając większe kamienie lub rowy wytworzone przez spływająca wodę.
Na miejscu wypiłem swój ulubiony napój i przeczekałem 10 minutowy deszcz.
Na drogę powrotną wybrałem trasę, którą zwykle wchodzą piesi turyści. Początkowo leśna, ale szeroka droga tylko z dwoma lekkimi podjazdami, którą jechałem z maksymalną możliwą prędkością. Kilka razy udało mi się spojrzeć na licznik, raz z zadowoleniem zauważyłem 67km/h.
Zawsze lubiłem szybka jazdę, a teraz kiedy mogę wierzyć rowerowi i hamulcom to aż trudno się oprzeć, tym bardziej, że zawsze jest to nagroda za męczarnie pod górki.
Na terenowych drogach prędkość dostosowuję do tego co widzę przed sobą, czyli kamienie, zakręty albo w przypadku tej trasy częste rowy (żelazne rynny) odprowadzające płynąca wodę na bok z drogi.
Normalnie nie była by to przeszkoda, ale tu wyjątkowo są obniżone pod poziom drogi, co mogłoby spowodować, przy źle rozłożonym ciężarze i dużej prędkości niekontrolowany lot przez kierownicę.
Od skrzyżowania pod Polednou zaczyna asfaltowa droga. Tu wiem, że poza zakrętami i ewentualnie napotkanym samochodem, nie ma żadnych przeszkód.
Będziecie na mnie krzyczeć, jak większość osób, którym o tym mówię, ale nie mogę nie pochwalić się zauważoną prędkością. 79km/h!
Na swoją obronę mam info, że gdybym nie hamował w miejscach słabiej widocznych, to prędkość znacznie by się zwiększyła.
Wiem, wiem, że ryzykuję, ale co by to była za jazda gdybym jechał 40-tką😉.
Dojechałem cały, zdrowy i zadowolony z przebytych kilometrów.
5 Komentarze
Jedno ze zdjęć poprawione panoramicznie ;)
OdpowiedzUsuńwitam planuje podobny trip, tylko pytanie jak wygląda podjazd przez nawsie na filipke i dalej na loucke ?orientuje się Pan?
OdpowiedzUsuńZ Navsi (o ile dobrze pamiętam) drogą asfaltową i utwardzoną na szczyt Filipki, czyli Trójstyk: Navsi-Hradek-Nydek, stąd zjazd do chaty na Filipce. Podjazd z Filipki na Łączkę(Loučka) silnie kamienisty, do pokonania chyba tylko dla wyczynowców. Nigdy nie jechałem z tej strony, ale odwrotny zjazd z ostrożnością do zrobienia, więc być może i jakimś cudem uda się wjechać, ewentualnie pozostaje możliwość wprowadzenia roweru pieszo.
UsuńGdzieś tu w blogu powinna być opisana trasa z Filipki do Navsi, poszukam i podrzucę.
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanej wycieczki.
Jedyne co znalazłem: Nydek - osada Zimny - Jablunkov Navsi
Usuńbardziej kamienisty niz podjazd pod czantorie od soszowa? (bardziej podejście)
OdpowiedzUsuńTwój komentarz jest dla mnie bardzo ważny. Dziękuję.