Wylogowany do życia?


Pamiętacie jak kilka lat temu krążył po sieci film namawiający do wylogowania się do życia?
Nie chcę stwierdzać czy to był dobry materiał czy zły, ponieważ wszystko zależy od człowieka i w zasadzie nie to jest tematem mojego posta.
Każdy jest inny i choć być może przesiaduje godzinami przy PC, to wcale nie musi oznaczać, że nie ma życia prywatnego. Owszem w przypadku dzieci i nastolatków obserwuje się sporo "uzależnionych", którzy w przeciwieństwie do starszego pokolenia wybierają komp zamiast podwórka.
Pytanie brzmi: Czy aby na pewno owe uzależnienie dotyczy młodego pokolenia?
Ci, którzy mnie znają wiedzą, że przesiadywałem przed monitorem na prawdę sporo czasu.
Jednym z takich moich nałogów była gra NFS World, która różniła się od wcześniejszych wersji tym, że było można komunikować z innymi graczami. Zawsze lubiłem komunikować z ludźmi, bardzo lubię z kimś sobie popisać, więc poza grą dowodem na moje zamiłowanie był czat, z którym po raz pierwszy zetknąłem się podczas samotnego pobytu w Irlandii, gdzie również zakupiłem swój pierwszy notebook.Z biegiem lat osiągałem dzięki spotykanym (przeważnie wirtualnie) ludziom coraz większe doświadczenie, jak również zgodnie ze starym powiedzeniem: "apetyt rośnie w trakcie, miarę jedzenia" chłonąłem zakamarki sieci.
Chłonąłem zakamarki sieci? ...hm, można nawet powiedzieć, że to sieć pochłonęła mnie.😉
Miałem sporo znajomych, albo nawet osób, u których dało by się zaryzykować stwierdzenie "przyjaciół".
Nie możliwe? Można by polemizować, co też często czyniłem w swoich wielogodzinnych konwersacjach na czacie, a w późniejszym czasie jako prezenter internetowego radia.
Już wtedy natknąłem się na wspomniany materiał, który też często omawialiśmy w różnych czatowych pokojach.
Twierdziłem, że pomimo mnóstwa czasu spędzonego na PC jestem w stanie oddzielić wirtualny świat od realnego.
Znów wielokrotnie poruszany temat w dyskusji, ponieważ jak się mówi: "Ile ludzi, tyle opinii".

Na poparcie swojego zdania wtedy i teraz mogę stwierdzić, że jak najbardziej, ponieważ moje realne życie wcale na tym nie traciło. Jestem bardzo towarzyskim typem człowieka, czasami nawet określam siebie jako: uzależnionego od ludzi, dlatego czat (i ogólnie internet) kilkakrotnie przyczynił się do spotkania oko w oko.

Miałem(nadal mam) swoje obowiązki. których nie zaniedbywałem, jakby nie było mieszkanie w domu ciągnie za sobą pewne wymagania.
Czego nie potrzebowałem to oglądania telewizji. Można by powiedzieć, że mogła by nie istnieć, chociaż czasami, najczęściej podczas jedzenia obiadu, chwilę coś oglądałem.

Nawet moja najdroższa małżonka była przyzwyczajona do tego, że siedzę w pokoju obok.
Wyprzedzając tok wydarzeń zdradzę, że w obecnym czasie już tyle nie przesiaduję, a ona czasami mnie wygania do PC, aby mogła oglądać swoje ulubione programy, w których ja akurat nie gustuję.😉

No i koniec grania i czatowania.
Kiedy przyszła zmiana, czyli owe wylogowanie się do życia?
W dużym stopniu przyczynił się do zmniejszenia częstotliwości czatowania rower.
Od komputera mnie nie oderwał, ponieważ wcześniej objawiona mania pisania wciągnęła mnie do prowadzenia tego bloga. Znacie pewnie moje posty z dziedziny: Ja i mój rower, a trochę tego jest.🙂
Poza tym, jak wiecie, nie o samo pisanie w tym chodziło.
Godzinami siedziałem nad mapami, zdjęciami, aby jak najwięcej uwiecznić swoje odkrycia i wycieczki.
Innym czynnikiem , który spowodował opuszczenie czata było zamknięcie portalu CzatOnet.
Nie od razu, ale jakaś siła wyższa rozdzieliła ludzi na dwa obozy, jedni woleli czat w stylu strony inni program budowany na irc.
Doszło nawet do straty wieloletnich znajomych, a co gorsza ktoś puścił famę, że nie chcę mieć nic wspólnego z wcześniej poznanymi ludźmi. Dowiedziałem się o tym dopiero po jakimś czasie, kiedy napisałem do kogoś z wyrzutem, że zawsze ja muszę się odzywać pierwszy.

Wierzcie nie wierzcie do teraz tak jest, jeśli ja nie napiszę - nie napisze nikt.
Ponadto jak ostatnio zauważyłem w GG się coś zmieniło i w ogóle nie wiem jak długo byłem offline.
Dosłownie przed chwilą reaktywowałem konto, gdzie warunkiem była akceptacja regulaminu nowego właściciela.
Używacie jeszcze tego komunikatora?
Dla mnie to był kiedyś numer 1. Kilometry słów napisanych z wieloma osobami.
Teraz są inne "lepsze" możliwości i być może wyparły tak powszechnie używane GG.

Od dawna jest możliwość pisania do mnie w formularzu kontaktowym. Napiszcie, przynajmniej sprawdzę, czy to wina komunikatora czy ludzi.😉

Już słyszę jak ktoś mówi:
"Do mnie nie napisałeś, więc nie mów, że zawsze ty pierwszy".
Wielokrotnie mi tak odpowiadano i nadal uważam, że tak jest, ale zdaję sobie sprawę, że wśród milionów ludzi trudno się zorientować, komu z milczących zależy na  kontakcie ze mną.
Poza tym, szczerze mówiąc: Czy z wszystkimi miałbym o czym popisać?

Na czym w ogóle polega wylogowanie się do życia?
Da się w ogóle w dzisiejszych czasach wylogować?
Zgodzicie się może ze mną, że nie dotyczy to tylko czata, gdzie najczęściej, być może jedynie tam, zadawano to pytanie.
Dziś, kiedy technika idzie do przodu, tym co nam "zabrania" w tym wylogować się, to możliwość ciągłego bycia online. W żadnym wypadku nie chce krytykować nikogo, chociażby dlatego, że dotyczy to bezpośrednio mnie.😉
Co z tego, że opuściłem czat, a znajomi z czata opuścili mnie?
Zostałem sam?
Na szczęście niezupełnie, ponieważ niektórzy z nich przetrwali w tym gronie jako czytelnicy mojego bloga. Dajcie mi znać, że żyjecie w swoich komentarzach.😉

Opuszczenie czata wcale nie musi oznaczać powrót do życia.
W moim przypadku dało by się powiedzieć, że się to udało. Zacząłem więcej spotykać się ze znajomymi w realnym świecie, nawet teraz, kiedy sporo czasu zabiera mi praca i inne obowiązki.
Telewizja nadal pozostaje wśród tych niepotrzebnych, ale w przeciwieństwie do lat wcześniejszych więcej siedzę przy niej niż przy PC.
Czy aby na pewno?
Mniej TV, mniej PC, ale to nie wszystko.
Pozostaje smartfon no i przecież notebook, dzięki któremu pojawiają się w ogóle jakieś posty.

Wspomniany czat w ogromnym stopniu przyczynił się do tego, że zacząłem żyć muzyką, a w szczególności rockiem i metalem, więc nikogo nie zaskoczy chyba to, że jednym z bodźców, które podpowiedziały mi temat tego posta jest piosenka już kiedyś cytowanego zespołu Traktor.
Tym razem chodzi o tytuł: "Vstaňte, pane Lincolne!", tekst własnoręcznie tłumaczyłem, w miejscu takim jak tekstowo go nie znalazłem.

Niech pan powstanie, panie Lincoln!
♫♪Kto nam zabrał niepodległość, kiedy dokładnie nastała ta chwila?
Tego prorocy nie przepowiedzieli.
Zdrowy rozum został zdewastowany.
Zamiast krwi płyną dane w żyle, a my jesteśmy maszyn niewolnikami,
zupełnie bezsilni.

Kochamy wirtualny świat.
Co przekażemy dzieciom do życia?
Drogie iPody, abonamenty.
Tutaj możesz śmiało zabijać.
Połączeni z sygnałem, znamy hasło.
Uzależnieni od koksu, od WiFi.

Niech pan szybko powstanie z krzesła panie Lincoln.
Nie pozwólmy już więcej niewolnictwa.
Dawno między nami nie ma silnych magnesów,
mocno rządzą notebooki i tablety

Dziś to pięknie się patrzy jak wszyscy wszystko o wszystkich wiemy.
Sieć publiczna nam pokaże.
Możemy się łatwo dowiedzieć z kim żyjemy, z kim śpimy.
W bałaganie IP tłumów.

Niech pan szybko powstanie z krzesła panie Lincoln.
Nie pozwólmy już więcej niewolnictwa.
Dawno między nami nie ma silnych magnesów,
mocno rządzą notebooki i tablety.

Nie loaduj się Abrahamie Linkoln, uderz między słupy, tam jest światło dzienne.
Wcześniej mogły fale być tylko na powierzchni, dziś są wszędzie, toniemy.
Chcemy ratunku.♫♪
Tekst być może ma głębię jedynie w oryginale.
Czekam na wasze opinie, doświadczenia i inne reakcje.🙂
Czy wylogowałem się do życia? Tego tak na prawdę nie wie nikt, nawet ja, bo co to jest życie?
Ktoś kiedyś powiedział:
Życie jest zbyt krótkie by siedzieć na czacie.
Tak samo można powiedzieć ogólnie o byciu online, ale kto powiedział albo kto "mnie" zmusi do tego, żeby żyć według jednego i tego samego schematu czy wzoru?
Czy wrócę na czat? Tego też nie wie nikt.😉
Tak czy inaczej Nigdy nie mówię nigdy.

0 Komentarze