Moja pierwsza w życiu kapusta kiszona


Ktoś może powiedzieć, że nic nadzwyczajnego, ale dla mnie to kolejny osobisty sukces.
Niektórzy wiedzą, że robię też konserwowe i kiszone ogórki. W tym roku po 10 latach przerwy znów zrobiłem (relacja wkrótce), ale kapusty nie robiłem nigdy.

Chociaż jak się na to spojrzy.
Ponieważ pamiętam doskonale, że w dzieciństwie asystowałam mamie i babci w produkcji domowej kiszonej kapusty. Mieliśmy taką dużą drewnianą beczkę, w której udeptywaliśmy tę kapustę własnymi nogami.
Niedawno gdzieś na fb skrytykowałem sposób ugniatania oferowanej przez kogoś kapusty w gumowcach. Właściwie to żartowałem niż krytykowałem, ponieważ zasad zachowywania higieny nikomu nie można zabraniać.

Dla swoich potrzeb zakupiłem 5 litrową glinianą "beczułkę", do której nie weszła by mi nawet jedna noga, ale poradziłem sobie.
Ponieważ nigdy kapusty nie kisiłem, odpowiednio wcześnie zasięgałem na prawo i lewo rad wraz z tym ile kapusty potrzebuję.
W związku z tym, że nadal nie dysponuję nadmiarem czasu, co widać na podstawie braku aktywności w blogu, postanowiłem sobie zaoszczędzić ten czas kupując już poszatkowaną.

Do 5 litrowej beczki weszło 7 kg kapusty (dałoby się ciut więcej).
Ruszyłem do dzieła 9 października:

Składniki:
7kg poszatkowanej kapusty
14dkg soli kamiennej
liście na dno (czarna porzeczka, kapusta, chrzan)
4 ząbki czosnku
2 cebule, 15dkg
100g kminku
koper
25dkg chrzanu
10-15 kulek ziela angielskiego
10 liści laurowych

Poszatkowaną kapustę zasypałem w pojemniku solą i wymieszałem.
Zgodnie z zaleceniami pozostawiłem do następnego dnia (24h) aby puściła soki.

Pracuję przed domem, abym sobie nie dodawał pracy ze sprzątaniem bałaganu wewnątrz😉.

Użyłem liści czarnej porzeczki, które ułożyłem na dno, następnie na to koper


Kapustę nabieram garściami i wyciskam z niej wodę (od wczoraj trochę jej puściło) i wkładam warstwami, na które układam pokrojone: chrzan, czosnek, cebulę, średnio po 2-3 kulki ziela angielskiego i 2 liście laurowe oraz troszkę kminku.


Warstwy powtarzam do zapełnienia beczki cały czas ugniatając pięściami.
Musiałem w tym celu zdjąć swoje ozdoby z nadgarstków, których normalnie nie zdejmuję nawet na noc😃.


Włożoną kapustę zalewam mniejszą ilością wygniecionej wody i gotowe.


Ostrzegano mnie bym ostrożnie używał kminku, żeby mi nie wyszła za gorzka, tak samo ze solą.
Udało się. Kapusta zakiszona 10 października już w ponad połowie zjedzona😍.
Czego przykładem jest wczorajszy bigos.

Wyszła pyszna ale trochę sucha. Nie mam pojęcia gdzie znika woda, która tam była.
Może się dowiem od was w komentarzach?
Może zależy na temperaturze, w której jest przechowywana - nie wiem🤔.
Piwnicy nie mam, więc umieściłem ją w wolnostojącym budynku bez ogrzewania.
Mrozu tam nie ma, ale jest dość chłodno.
Poradzicie coś? Podpowiecie?

kategoria blogaToni gotuje

0 Komentarze