Sery w zalewie po raz drugi, tym razem bez papryczek


Tvarůžky czyli sery w zalewie po raz pierwszy przedstawiłem wam w maju, kiedy to po raz pierwszy skusiłem się na ten eksperyment, który był wyjątkowo udany.
Wtedy stworzyłem swój własny przepis na podstawie kilku znalezionych w necie, tym razem niekoniecznie z powodu braku papryczek zwanych feferonami i kozimi rogami, ale dlatego, że nie jestem jedynym smakoszem wśród ludzi wokoło i każdy ma na to swój przepis.

Koniecznie przed eksperymentowaniem z kolejnym moim przepisem przeczytajcie najpierw wyżej podlinkowany post z maja, chociażby po to, aby przeczytać o tym, że "Reklamacji, że nie było dobre, nie przyjmuję!🙂"
Kto czytał wcześniej nie musi.😉

Składniki na zalewę:
300ml oleju słonecznikowego
3 liście laurowe
10 kulek pieprzu
10 kulek ziela angielskiego
1 łyżeczka słodkiej papryki
1 łyżeczka kminku
1 łyżeczka rozmarynu
1 łyżka pasty chilli
5 ząbków czosnku

Składniki do słoika:
ok 1kg olomouckých tvarůžků (ołomunieckich twaróżków)
4 duże cebule

Jak widzicie składniki i ich ilość się różnią.
Słoik wykorzystałem ten sam (800ml), ale ponieważ nie ma papryczek więc serków i cebuli weszło więcej.
Ale po kolei...

Zaczynam od zalewy, ponieważ musi wystygnąć.
Do rondelka wlewam pół litra oleju a do niego dodaję wszystkie przyprawy.
Może zaszalałem z tą łyżką pasty chilli i obym nie żałował.
Jedno jest pewne: Żona jeść nie będzie, bo te serki dla jej śmierdzą nawet przez opakowanie😀
Pasta chilli to ta sama z Węgier, którą często używam w swoich kulinarnych wyczynach.

Olej, tak samo jak poprzednio zagrzewam na ok 80°C, czyli wyłączam tuż przed osiągnięciem waru.

Tym razem pokrojony w plasterki czosnek również dodaję do zalewy, całość od czasu do czasu pomieszam i zabieram się na układanie serków z cebulą.
Zacząłem cebulą na nią serki i tak na przemian aż do zapełnienia słoika.
Weszło niecały kilogram serków, czyli całe opakowanie, które dostarczyła ta sama koleżanka.
Całość zalewam olejem z przyprawami
Zakręcam słoik, kilka razy odwracam w celu wymieszania zawartości i wstawiam do lodówki na 2 dni. Następnie przeniosę do spiżarni, gdzie powinno być chłodniej i będę (NIE)cierpliwie czekał aż dojrzeją.

Jeszcze raz podaję bezpośredni link (gdyby wam się ie chciało przewijać na samą górę) abyście przeczytali jak długo czekać i jakie wnioski wyciągnąłem podczas stopniowej degustacji😉
Pozwalam skopiować treść, ale tylko w celu kulinarnym, w żadnym przypadku
NIE POZWALAM powielać treści jako publikację!
Smacznego🙂

0 Komentarze