Długo mnie nie było ponieważ nic się pod względem posiadanego czasu nie zmieniło.
Osobiście mnie to smuci, że nie mogę poświęcać więcej czasu na pisanie, które tak lubię.🙁
Mimo wszystko znalazłem chwilkę, a to tylko dlatego, że nie mogłem się oprzeć pokusie aby się pochwalić kolejnym eksperymentem.
Chciałbym wam przedstawić kolejny czeski specjał: Tvarůžki w zalewie.
Główny składnik już znacie z innego przepisu, który was chyba nie zainteresował, ponieważ nie skomentowaliście.
Tak samo nie byliście ciekawi jak wyszedł inny czeski specjał przeze mnie prezentowany, czyli Utopence.
Mówi się trudno i żyje się dalej. Mam nadzieję, że tym razem was zainteresuję, aczkolwiek zerkając w sieć widziałem, że coś o marynowanych serach już jest.
Nie mogłem się zdecydować nad poprawnością tłumaczenia czeskiego słowa: nakládané. Wahałem pomiędzy marynowanym i w zalewie.
Pozostawię to jako szczegół, który w swoich komentarzach spróbujecie mi pomóc wyjaśnić, aczkolwiek definicja marynaty podpowiedziała mi właściwe słowo.
Tytuł nie mówi tylko o tvarůžkach, ponieważ przy okazji zrobiłem też i inny ser.
A więc do dzieła.
Wspomnę tylko, że plan już był dawno, ale poza czasem brakowało mi odpowiedniej ilości materiału. Z pomocą przyszła koleżanka, która za dobrą cenę dostarczyła całe kilo.
Nie wykorzystałem całego opakowania głównie z tego względu, że nie wszyscy gustują w tym "śmierdzącym" serze i kto wie czy bym dał radę zjeść wszystkie zanim się "zepsują".
Poza tym to eksperyment, który nie musi się udać, prawda?😉
Nie będę się powtarzał w kwestii opisywania samego sera Tvarůžky, bo o tym mogliście przeczytać w wyżej wspomnianych postach. W każdym razie dzisiejszy specjał nadaje się również jako przekąska do piwa ale nie tylko.
Jedno jest pewne: Upewnijcie się, że gustujecie w silnie aromatycznych serach.😀
Reklamacji, że nie było dobre nie przyjmuję!🙂
Swój eksperyment stworzyłem na podstawie kilku różnorodnych przepisów znalezionych w necie, ponieważ bardzo się od siebie różnią.
Składniki:
ok 300g olomouckých tvarůžků (ołomunieckich twaróżków)
2 duże cebule
4 ząbki czosnku
ok 75g konserwowych ostrych papryczek chilli, w Czechach zwanych feferonkami
ok 120g konserwowych papryk "kozie rogi"
300ml oleju
10 kulek pieprzu
2 laurowe liście laurowe
10 kulek ziela angielskiego
1 łyżeczka kminku
1 łyżeczka ostrej papryki
1 łyżeczka słodkiej papryki
Można jeszcze dodać oliwki i suszone pomidory, czerwoną cebulę ...ale nie miałem.
Oczywiście gdybym miał użyję też świeżych papryczek.
Z ziół można też dodatkowo rozmaryn, tymianek i lubczyk, ale wolałem pierwszy raz nie przesadzać.
Ogólnie przepis nadaje się idealnie dla kucharzy z bujną wyobraźnią.
Pierwszą przygotowuję zalewę czyli to co ktoś inny być może nazwał by marynatą.
Oleju trzeba użyć tyle aby zalało cała zawartość słoika, wykorzystałem 800ml słoik po ogórkach i jak się okazało, śmiało mogłem zrobić 400ml zalewy.
Zalewa - przygotowanie:
Do mniejszego garnka wlewam olej z oliwek i wsypuję wszystkie przyprawy poza ostrą i słodką papryką...
...patrząc teraz do notatek, które robiłem z tych kilku różnych przepisów z netu, miałem do tego oleju z przyprawami (ziołami) dać też pokrojone feferonki i kozie rogi - nie szkodzi. Już teraz wam mogę zdradzić, że eksperyment kontrolowany po 4 dniach uznałem za udany.
Olej z ziołami zagrzewam, czasami mieszając, do ok. 80°C, czyli na oko odpowiednio wcześniej zanim osiągnie temperaturę wrzenia.
Po wystudzeniu dodaję po łyżeczce słodkiej i ostrej papryki i wymieszam.
Olej stygnie dość długo, więc miałem sporo czasu na przygotowanie pozostałych składników.
Przygotowanie twaróżków i reszty składników do zalania:
Cebulę kroję na grubsze półkółeczka a czosnek na plasterki.
Ponieważ oba rodzaje papryk użyłem konserwowe, więc odcedziłem je aby się lepiej pracowało.
Uwaga: Wykorzystałem połowę zawartości słoików widocznych na zdjęciach.
Kozie rogi pozostawiam jak są, czyli również ogonki - idealnie nadają się później podczas konsumpcji aby odgryźć ostatni kawałek jadalnej części.
Feferonki (papryczki chilli) rozkroiłem na pół, pozostawiając również ziarenka.
Ładowanie do słoja:
Nie wiem dlaczego, ale poleca się użycie suchego słoika, oczywiście z zakrętką.
Składniki władam na zmianę: najpierw na dno cebulę, tak żeby je zakryła, następnie kółeczka serków,
Po obwodzie słoika wkładam dwie kozie rogi (to nie błąd😉, "dwie" bo papryki), kilka plasterków czosnku oraz dwie połówki papryczki chilli...
i znów cebula... i tak aż do zapełnienia słoika.
Tak samo jak nie policzyłem użytych sztuk serków nie wiem też ile warstw serków w słoiku weszło - ale to przecież nieistotne. Wykorzystałem na oko 1/3 kilogramowego opakowania.
Całość zalewam olejem z przyprawami, zakręcam słoik, odwracam do góry dnem aby się wszystko jeszcze raz ładnie przelało.
Wstawiam na dwa dni do lodówki aby spowolnić proces fermentacji czy rozkładu sera.
Po dwóch dniach przenoszę do spiżarni gdzie powinno być i chłodno i ciemno, ale tu miał by się skrócić okres dojrzewania.
Czas oczekiwania źródła podają różnie: od 3 dni do niewiele więcej niż tydzień, gdzie trzeba kontrolować czy serki miękną.
edytowane po 7 dniach, czyli przebieg degustacji:
Ponieważ nigdy nie jadłem tego specjału, byłem "zmuszony" kontrolować jadalność serków.
Pierwsza degustacja była po 4 dniach, gdzie stwierdziłem, że chociaż jeszcze twardsze, to już wspaniale wchłonęły część aromatyzowanego oleju.
Żona z grymasem przyglądała się mojemu mlaskaniu aż mi się uszy trzęsły.😜
Do tego smakołyku w zupełności wystarczył mi suchy chleb, w sensie nie suchy jak dla konia😀, ale nie smarowany masłem.😜
Kolejna po 6 dniach (info w komentarzu): serki zmiękły i straciły swój specyficzny aromat.
Wniosek, jeszcze kilka dni mogą poleżeć.
Następnie 9 dnia, jako jedyna koleżanka, która mnie zaopatrzyła kilogramowym opakowaniem, przyszła spróbować. Też smakowały!
Serki osiągnęły troszkę kwaskowaty smak, który da się nazwać smakiem fermentacji.
Dziś 12 dzień (28.5.) Serki o smaku pikantnym z uczuciem fermentacji. Nadal jadalne, ale czym bliżej dna tym w większym rozkładzie.
Końcowy wniosek: Spożyć najpóźniej do 10 dnia, z tym, że i później nie są do wyrzucenia, tylko osiągają intensywniejszy smak.
Jak już wspomniałem na początku, przy okazji zrobiłem podobnym sposobem ser Camembert, którego idealnym zamiennikiem jest czeski Hermelin.
Taki sam słoik, 3 sery Camembert, druga połowa konserwowych papryk ze słoików, olejowa zalewa bez podgrzewania - ot taki kolejny eksperyment, który chociaż oleju było trochę mało, również wyszedł pysznie.
Poinformujcie mnie jeśli się skusicie😀
0 Komentarze
Twój komentarz jest dla mnie bardzo ważny. Dziękuję.