Dlaczego nie warto pić piwo jadąc na rowerze


Pomysł na posta podsunął mi pewien czeski artykuł i w sumie Republiki Czeskiej będzie głównie dotyczyć, chociażby z tego względu, że aktualnych polskich przepisów nie znam. W tej kwestii możecie mnie pouczyć w komentarzu.
Często w swoich postach namawiam was do odwiedzenia czeskiej strony Beskidów, więc sądzę, że powinniście zapoznać się z tymi w sumie oczywistymi danymi.
Nie tylko w miesiącach wakacyjnych kusi rowerzystów by podjechać do knajpki na piwko, z tym że chyba nie zupełnie świadomych z ewentualnych konsekwencji.

Pewnie nie tylko w Czechach ale i w innych krajach rowerzysta jest pełnoprawnym uczestnikiem ruchu drogowego. Bardzo często rowerzyści upominają się o swoje prawa krytykując nieodpowiedzialnych kierowców samochodów, kiedy to specjalnie czy też nie, nie ustępują im pierwszeństwa czy też nie zachowują należytej odległości. Zawsze powtarzam: chcesz coś zmienić, zacznij od siebie.

Osobiście nigdy nie piję alkoholu (piwa) kiedy osiągam jakiś punkt w swojej wycieczce i to też doradzam innym. Jednym z wielu plusów jest, ze nie zmiękną nogi po wypiciu kufla.
Wiem, ze są tacy wytrenowani, że nawet po wypiciu mają większa kondycję niż ja, ale mimo wszystko odradzam.
Mówi się że pijany ma zawsze więcej szczęścia od trzeźwego i najczęściej się mu nic nie stanie, ja jednak wole zjeżdżać kamieniste drogi zupełnie świadomy tego co robię. Dlatego o ile mają Kofolę zawsze z chęcią się nią orzeźwię.


Przy zwykłej kontroli obowiązkowego wyposażenia roweru, takich jak odblaski czy dzwonek, za co dostaliby albo malutki mandacik (pokuta czyt. więcej w poście) lub jeśli policjant ma dobry humor to tylko upomni. Żarty jednak się skończą, kiedy przy tej samej rutynowej kontroli nadmucha się jakiś promil.Żeby odradzić praktykującym nagradzanie wysiłku kuflem piwa na szczycie czy innym celu podroży chciałbym zauważyć, że kiedy skontroluje takiego "grzesznika" policja, to w najlepszym przypadku na karę wystarczy skonfiskowany rower, ale nie wszyscy są właścicielami cacek za 8 tys. złotych, bo aż tyle może wynieść kara za jazdę pod wpływem.
Podobno policja konfiskuje rowery tylko tym, których złapali po raz kolejny, ale nie liczyłbym na to, chociażby z tego powodu, ze od cudzoziemca jest trudniej uzyskać żądaną kwotę. I w tej kwestii ale zmieniły się już przepisy na podstawie umowy EU. W przypadku, ze policja zatrzyma rower do czasu rozprawy i tak dopiero sąd zdecyduje czy po zapłacie żądanej kwoty rower zostanie oddany właścicielowi.
Kierowca samochodu może się pozbyć prawa jazdy, "na szczęście" rowerzysty pod wpływem to nie dotyczy.
Podobno statystyki, mówią same za siebie o tym, że jest sporo wypadków zawinionych nietrzeźwym rowerzystą. Stąd właśnie takie zaangażowanie organów w wyłapywanie gagatków.
Na szlakach rowerowych możecie spotkać policję i tych miejskich w ramach prewencji, gdzie wam będą radzić, ewentualnie upominać co powinniście mieć, czego się wystrzegać. Podobno za drobne przewinienia nie będą karać, ale jak sami wiemy, zawsze się znajdzie jakiś nadgorliwiec, który będzie chciał się wykazać.
Wielką uwagę zwraca się na dzieci, które do 18ki powinny mieć obowiązkowo na głowach kaski. Dorosłym tylko radzi się aby je używali.


Życzę wam szerokiej i bezpiecznej drogi, a co za tym idzie większej przyjemności z jazdy.

1 Komentarze

Twój komentarz jest dla mnie bardzo ważny. Dziękuję.